poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 12



- Masz mi coś do powiedzenia ? – zapytał ostrym tonem . 

- O co ci chodzi ? – byłam zupełnie nieświadoma tego co za chwilę usłyszę .

- O to kurwa , że wczoraj znowu byłaś z tym dupkiem ! – krzyknął ,a mnie przeszedł niemiły dreszcz. Od razu do głowy napłynęło mi pytanie i automatycznie wypowiedziałam je na głos :

- Skąd ty to wiesz ? 

- A myślałaś ,że to przede mną ukryjesz ?! Dobrze wiesz ,że nienawidzę tego gnoja ,a i tak za każdym razem się z nim spotykasz ! 

- Nie wiem co naopowiadał Ci ten ktoś ,ale daj mi to wytłumaczyć – poprosiłam .

- A co tu jest do tłumaczenia ?! Byłaś z nim , jeździłaś  w jego samochodzie ,a wiesz co jest kurwa najgorsze ? – zapytał i zrobił krótką przerwę ,ale nawet nie zdążyłam nic powiedzieć bo on dokończył – Że pozwoliłaś ,żeby Cię całował ! Gdybym tutaj nie leżał to on by już nie żył ! – krzyknął ,a mi napłynęły do oczu łzy kiedy zrozumiałam ,że on wie o wszystkim . 

- Mike , proszę , to nie moja wina , on ,on przycisnął mnie do samochodu ,ja nie miałam jak uciec bo on mnie trzymał ,a potem ,potem jak wyszłam od ciebie myślałam ,że wysła…- nawet nie dał mi dokończyć.

- Wyjdź – powiedział twardo .

- Ale ,ale , proszę daj mi to wytłumaczyć , to nie tak jak myślisz , ja tego nie chciałam ,to był przypadek , uwierz mi !

- Skończ już , jak w końcu zdecydujesz się z kim chcesz być to daj znać – powiedział , a w jego głosie było słychać smutek i żal do mnie . Poczułam się okropnie , a najgorsze było to ,że on nawet nie chciał mnie wysłuchać.

- Oczywiste ,że chce być z tobą Mike ! Ja nawet nie lubie tego Biebera , zrozum że to było cholerne nie porozumienie ! – krzyknęłam , mając nadzieje ,że jeśli podniosę głos to moje słowa wreszcie do niego dotrą .

- Daj mi wreszcie spokój i stąd wyjdź , nie chce Cie nawet słuchać – odpowiedział ,a mi po policzku znów spłynęły łzy . Odkąd wszystko jest takie trudne ? 

- Jak ten dupek mógł Ci wszystko wygadać… - powiedziałam sama do siebie ,ale na tyle głośno ,że Mike mnie usłyszał.

- To nie Bieber – odpowiedział. Jeśli to nie Justin to kto ?! Przecież nikt inny o tym nie wiedział … Oprócz Samanty ! Jak ona mogła się wygadać ? Przecież prosiłam ją ,żeby nikomu o tym nie mówiła, nawet Mikowi. A myślałam ,że mogę jej zaufać ..

- Dlaczego Samanta Ci to powiedziała ?! – krzyknęłam.

-Teraz jeszcze do niej masz pretensje ?! Może wreszcie zrozum ,że to wszystko twoja wina ! A teraz stąd wypierdalaj ! – krzyknął , a ja z płaczem wybiegłam na zewnątrz. Wsiadłam do windy ,a kiedy byłam na parterze wyszłam z budynku i usiadłam na jakiejś drewnianej ławce. Nie rozumiem tego . Nie rozumiem wszystkiego . Naprawdę myślałam ,że Mike jest normalnym , miłym chłopakiem ,a jedyne co przez ostanie dni robi to na mnie krzyczy. Zachowuję się jakbym była dla niego nikim .  Może Justin miał rację ? Może on chciał ode mnie tylko jednego ? W każdym razie nie chce go więcej widzieć , nie zasługuje na to żeby on mnie poniżał. Nie dość ,że Justin traktuje mnie jak szmate to teraz to samo zaczął robić Mike. Kiedy skończyłam płakać i  się nad sobą użalać wyciągnęłam z torby telefon i sprawdziłam ,która jest godzina . Była 18 ,a na dworze robiło się już ciemno , w końcu to październik. Zauważyłam ,że mam też wiadomości od mamy z zapytaniem gdzie jestem. Skłamałam odpisując jej ,że jestem u Mika i wrócę późno. Chciałam pobyć sama . Postanowiłam udać się tam gdzie zawsze przesiaduje kiedy mam zły dzień – czyli do kafejki. Ruszyłam przed siebie i po 20 minutach byłam na miejscu. Zajęłam stolik w kącie pomieszczenia , a nie jak w zwyczaju miałam – pod oknem bo bałam się ,że Justin znów może przechodzić tą ulicą ,a spotkania z nim bym nie chciała. Zamówiłam filiżankę kawy i kawałek ciasta czekoladowego . Przesiedziałam tam dobrą godzinę i pewnie siedziałabym dłużej gdyby nie fakt ,że zamykano już kafejke. Poczułam się trochę lepiej po tym przepysznym cieście.  Ubrałam parkę i zostawiając należne pieniądze na stoliku wyszłam. Postanowiłam udać się do domu piechotą ,żeby jeszcze lepiej wszystko przemyśleć. Poza tym nie miałam ochoty gnieść się z innymi ludźmi w metrze. Szłam ulicą i obserwowałam co się dzieje. To był wieczór jak każdy inny w Stratford. Mimo późnej pory wszędzie było mnóstwo ludzi ,którzy ciągle się gdzieś spieszyli ,ale nie zapominali przy tym o uśmiechu. Zawsze podobał mi się w tym mieście optymizm. 

- Uważaj jak chodzisz ! - z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos krzyczący na mnie. Nawet nie zauważyłam ,że w kogoś wpadłam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Justina. Czemu znowu on ?! Z pośród tylu tysięcy mieszkańców tego miasta musiałam znów natrafić właśnie na niego ?! 

- Hej piękna – przywitał mnie szeregiem swoich białych zębów.

- Hej – wymamrotałam pod nosem i ruszyłam przed siebie ,ale Justin mnie dogonił.

- Gdzie idziesz ? – zapytał , wyraźnie będąc w dobrym humorze. 

- Do domu 

- Może Cię podwieźć ? 

- Nie , dzięki , poradzę sobie  – powiedziałam. Odczep się ode mnie ,odczep się ode mnie – powtarzałam sobie w myślach. 

- Chodź ze mną – zaproponował.

- Gdzie ? – zdziwiłam się .

- Do Starbucksa , mam ochotę na kawę – powiedział i pociągnął mnie za rękę. Niestety nie miałam na tyle siły by wyrwać się z jego uścisku. 

- Tak w ogóle to po co mam iść z tobą , popatrzeć jak pijesz kawę ? – zapytałam. 

- Bo lubię Twoje towarzystwo – dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział i od razu się poprawił : - To znaczy lubię Ci dokuczać – mógł tłumaczyć się jak chciał ,ale ja i tak usłyszałam pierwotną wersje i szczerze powiedziawszy zrobiło mi się miło ,że lubi ze mną spędzać czas. Wiem ,że to niedorzeczne myśleć tak o gościu ,który ciągle Cię poniża ,a jednak te myśli ciągle krążyły mi po głowie. W ciszy doszliśmy do wcześniej ustalonego miejsca i jak zawsze było tu mnóstwo ludzi i panował hałas. Udało nam się zająć jakiś stolik . Tak w ogóle to Justin był niesamowitym dżentelmenem ,że zabrał mnie tu ,a nawet nie zaproponował mi nic do picia. Czujecie tą ironię ? Patrzyłam na niego kiedy pił swoją kawę , dając mu do zrozumienia ,że powinien coś zrobić ,aż w końcu chyba zorientował się o co mi chodzi :

- Może też chcesz coś do picia ? 

- Nie dziękuje , piłam wcześniej – odpowiedziałam .

- Więc czemu tak na mnie patrzysz ? – zapytał. To głupie ,że najpierw patrzyłam na niego jak idiotka ,a potem odmówiłam ,ale chciałam tylko wyciągnąć z niego choć trochę uprzejmości. 

- Nieważne – odpowiedziałam. Po wlani do siebie kolejnej porcji gorącego napoju zapytał :

- A więc byłaś dziś u swojego kochasia ? 

- Tak , dowiedział się ,że byłam wczoraj z tobą , wściekł się i kazał mi stamtąd wypierdalać – może to niedorzeczne ,że powiedziałam mu to wszystko ,ale musiałam się komuś wygadać , nawet kosztem tego ,że on mnie wyśmieje. 

-  Pewnie jeszcze przy okazji powyzywał mnie , co ? – zapytał ,jakby wiedział jaki jest Mike.

- Nie tylko on – powiedziałam i spojrzałam na niego uśmiechając się zwycięsko. 

- Masz szczęście ,że nie jesteśmy tu sami bo pogadalibyśmy inaczej skarbie – powiedział i jego usta wykrzywiły się w ten dobrze mi znany cwaniacki uśmieszek.

- Jakbym ja się jeszcze ciebie bała – zaśmiałam się pod nosem.

- Tylko tak mówisz , bo tu jesteś bezpieczna – droczył się ze mną. 

- Dobra , niech Ci będzie – odpowiedziałam obojętnie.

- Widzisz ? Jak zawsze dostaje to czego chce .

- Nie bądź tego taki pewny – odpowiedziałam. Nie dość ,że miałam zły humor to jeszcze musiałam spędzać czas z zarozumiałym kolesiem .W zasadzie to w każdej chwili mogłam stamtąd wyjść ,ale nie wiem czemu tego nie zrobiłam. Może ja też lubiłam jego towarzystwo ? Kiedy Justin dokończył kawę , wyszliśmy na zewnątrz .

- No to ja się już zbieram , na razie – powiedziałam.

- Wsiadaj to Cię podwiozę , jest już późno – odpowiedział. Moje myśli toczyły bitwę czy to aby na pewno dobry pomysł ,ale w końcu doszłam do wniosku, że sama już nie wiem co jest między mną a Mikem . Po chwili  siedziałam na wygodnym , skórzanym siedzeniu , a Justin prowadził. Panowała przyjemna cisza , której żadne z nas nie chciało przerywać . W końcu się odezwałam :

- Gdybyś mógł to wysadź mnie na początku ten ulicy , nie chcę żeby mama mnie widziała – powiedziałam ,a on tylko przytaknął. W końcu dojechaliśmy na miejsce ,a on zgasił samochód. Trochę mnie to zdziwiło ,ale nie chciało mi się już pytać go o co chodzi więc zaczęłam wysiadać kiedy on chwycił mnie za rękę. 

- Zostań jeszcze chwilę – powiedział cicho. Czy on mnie właśnie o to poprosił  ?...


No trochę się dzieje ,a to dopiero początek ;)) 
Pierwotnie ten rozdział był naprawdę długi ,ale trochę go ucięłam bo krótsze teksty czyta się lepiej ,a szczególnie te moje wypociny ;pp 

Myślicie ,że damy radę dobić do 15 komentarzy ? ;))
Do napisania ;**

16 komentarzy:

  1. Genialne i w takim momencie skończyć
    to weź mam normalnie focha
    na cb ale i tak cię kocham
    <3333 czekam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ty to umiesz zaskoczyć ^^ do następnego <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej dziewuchy damy radę dobić do 15 kom i jutro będzie nn??? <333

    OdpowiedzUsuń
  4. No zajebisty <333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no dobijamy do 15komów <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  6. Lecimy z komentarzami <3 Świetny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze tylko 5 a zaraz bedzie 4 heh <3 Kocham te twoje opowiadania ;******

    OdpowiedzUsuń
  8. jezuuuu jak to czytam to tak fajnie <333 najlepsze odpwiadanie EVER XD tylko szkoda ze nie dajesz codziennie:(

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham twoje opowiadanie:)) <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh widać, że większość komentarzy pisze jedna osoba ;') A tak w ogóle to bosko piszesz czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. genialny czekam na nn <33 do napisania

    OdpowiedzUsuń