- Masz mi coś do
powiedzenia ? – zapytał ostrym tonem .
- O co ci chodzi ?
– byłam zupełnie nieświadoma tego co za chwilę usłyszę .
- O to kurwa , że
wczoraj znowu byłaś z tym dupkiem ! – krzyknął ,a mnie przeszedł niemiły
dreszcz. Od razu do głowy napłynęło mi pytanie i automatycznie wypowiedziałam
je na głos :
- Skąd ty to
wiesz ?
- A myślałaś ,że
to przede mną ukryjesz ?! Dobrze wiesz ,że nienawidzę tego gnoja ,a i tak za
każdym razem się z nim spotykasz !
- Nie wiem co
naopowiadał Ci ten ktoś ,ale daj mi to wytłumaczyć – poprosiłam .
- A co tu jest do
tłumaczenia ?! Byłaś z nim , jeździłaś w
jego samochodzie ,a wiesz co jest kurwa najgorsze ? – zapytał i zrobił krótką przerwę
,ale nawet nie zdążyłam nic powiedzieć bo on dokończył – Że pozwoliłaś ,żeby
Cię całował ! Gdybym tutaj nie leżał to on by już nie żył ! – krzyknął ,a mi
napłynęły do oczu łzy kiedy zrozumiałam ,że on wie o wszystkim .
- Mike , proszę ,
to nie moja wina , on ,on przycisnął mnie do samochodu ,ja nie miałam jak uciec
bo on mnie trzymał ,a potem ,potem jak wyszłam od ciebie myślałam ,że wysła…-
nawet nie dał mi dokończyć.
- Wyjdź –
powiedział twardo .
- Ale ,ale ,
proszę daj mi to wytłumaczyć , to nie tak jak myślisz , ja tego nie chciałam
,to był przypadek , uwierz mi !
- Skończ już ,
jak w końcu zdecydujesz się z kim chcesz być to daj znać – powiedział , a w
jego głosie było słychać smutek i żal do mnie . Poczułam się okropnie , a
najgorsze było to ,że on nawet nie chciał mnie wysłuchać.
- Oczywiste ,że
chce być z tobą Mike ! Ja nawet nie lubie tego Biebera , zrozum że to było
cholerne nie porozumienie ! – krzyknęłam , mając nadzieje ,że jeśli podniosę
głos to moje słowa wreszcie do niego dotrą .
- Daj mi wreszcie
spokój i stąd wyjdź , nie chce Cie nawet słuchać – odpowiedział ,a mi po
policzku znów spłynęły łzy . Odkąd wszystko jest takie trudne ?
- Jak ten dupek
mógł Ci wszystko wygadać… - powiedziałam sama do siebie ,ale na tyle głośno ,że
Mike mnie usłyszał.
- To nie Bieber –
odpowiedział. Jeśli to nie Justin to kto ?! Przecież nikt inny o tym nie
wiedział … Oprócz Samanty ! Jak ona mogła się wygadać ? Przecież prosiłam ją
,żeby nikomu o tym nie mówiła, nawet Mikowi. A myślałam ,że mogę jej zaufać ..
- Dlaczego
Samanta Ci to powiedziała ?! – krzyknęłam.
-Teraz jeszcze do
niej masz pretensje ?! Może wreszcie zrozum ,że to wszystko twoja wina ! A
teraz stąd wypierdalaj ! – krzyknął , a ja z płaczem wybiegłam na zewnątrz.
Wsiadłam do windy ,a kiedy byłam na parterze wyszłam z budynku i usiadłam na
jakiejś drewnianej ławce. Nie rozumiem tego . Nie rozumiem wszystkiego .
Naprawdę myślałam ,że Mike jest normalnym , miłym chłopakiem ,a jedyne co przez
ostanie dni robi to na mnie krzyczy. Zachowuję się jakbym była dla niego nikim
. Może Justin miał rację ? Może on
chciał ode mnie tylko jednego ? W każdym razie nie chce go więcej widzieć , nie
zasługuje na to żeby on mnie poniżał. Nie dość ,że Justin traktuje mnie jak
szmate to teraz to samo zaczął robić Mike. Kiedy skończyłam płakać i się nad sobą użalać wyciągnęłam z torby
telefon i sprawdziłam ,która jest godzina . Była 18 ,a na dworze robiło się już
ciemno , w końcu to październik. Zauważyłam ,że mam też wiadomości od mamy z
zapytaniem gdzie jestem. Skłamałam odpisując jej ,że jestem u Mika i wrócę
późno. Chciałam pobyć sama . Postanowiłam udać się tam gdzie zawsze przesiaduje
kiedy mam zły dzień – czyli do kafejki. Ruszyłam przed siebie i po 20 minutach
byłam na miejscu. Zajęłam stolik w kącie pomieszczenia , a nie jak w zwyczaju
miałam – pod oknem bo bałam się ,że Justin znów może przechodzić tą ulicą ,a
spotkania z nim bym nie chciała. Zamówiłam filiżankę kawy i kawałek ciasta
czekoladowego . Przesiedziałam tam dobrą godzinę i pewnie siedziałabym dłużej
gdyby nie fakt ,że zamykano już kafejke. Poczułam się trochę lepiej po tym
przepysznym cieście. Ubrałam parkę i
zostawiając należne pieniądze na stoliku wyszłam. Postanowiłam udać się do domu
piechotą ,żeby jeszcze lepiej wszystko przemyśleć. Poza tym nie miałam ochoty
gnieść się z innymi ludźmi w metrze. Szłam ulicą i obserwowałam co się dzieje.
To był wieczór jak każdy inny w Stratford. Mimo późnej pory wszędzie było
mnóstwo ludzi ,którzy ciągle się gdzieś spieszyli ,ale nie zapominali przy tym o
uśmiechu. Zawsze podobał mi się w tym mieście optymizm.
- Uważaj jak
chodzisz ! - z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos krzyczący na mnie. Nawet nie
zauważyłam ,że w kogoś wpadłam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Justina. Czemu
znowu on ?! Z pośród tylu tysięcy mieszkańców tego miasta musiałam znów
natrafić właśnie na niego ?!
- Hej piękna –
przywitał mnie szeregiem swoich białych zębów.
- Hej –
wymamrotałam pod nosem i ruszyłam przed siebie ,ale Justin mnie dogonił.
- Gdzie idziesz ?
– zapytał , wyraźnie będąc w dobrym humorze.
- Do domu
- Może Cię
podwieźć ?
- Nie , dzięki ,
poradzę sobie – powiedziałam. Odczep się
ode mnie ,odczep się ode mnie – powtarzałam sobie w myślach.
- Chodź ze mną –
zaproponował.
- Gdzie ? –
zdziwiłam się .
- Do Starbucksa ,
mam ochotę na kawę – powiedział i pociągnął mnie za rękę. Niestety nie miałam
na tyle siły by wyrwać się z jego uścisku.
- Tak w ogóle to
po co mam iść z tobą , popatrzeć jak pijesz kawę ? – zapytałam.
- Bo lubię Twoje
towarzystwo – dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział i od
razu się poprawił : - To znaczy lubię Ci dokuczać – mógł tłumaczyć się jak chciał
,ale ja i tak usłyszałam pierwotną wersje i szczerze powiedziawszy zrobiło mi
się miło ,że lubi ze mną spędzać czas. Wiem ,że to niedorzeczne myśleć tak o
gościu ,który ciągle Cię poniża ,a jednak te myśli ciągle krążyły mi po głowie.
W ciszy doszliśmy do wcześniej ustalonego miejsca i jak zawsze było tu mnóstwo
ludzi i panował hałas. Udało nam się zająć jakiś stolik . Tak w ogóle to Justin
był niesamowitym dżentelmenem ,że zabrał mnie tu ,a nawet nie zaproponował mi
nic do picia. Czujecie tą ironię ? Patrzyłam na niego kiedy pił swoją kawę ,
dając mu do zrozumienia ,że powinien coś zrobić ,aż w końcu chyba zorientował
się o co mi chodzi :
- Może też chcesz
coś do picia ?
- Nie dziękuje ,
piłam wcześniej – odpowiedziałam .
- Więc czemu tak
na mnie patrzysz ? – zapytał. To głupie ,że najpierw patrzyłam na niego jak
idiotka ,a potem odmówiłam ,ale chciałam tylko wyciągnąć z niego choć trochę
uprzejmości.
- Nieważne –
odpowiedziałam. Po wlani do siebie kolejnej porcji gorącego napoju zapytał :
- A więc byłaś dziś
u swojego kochasia ?
- Tak ,
dowiedział się ,że byłam wczoraj z tobą , wściekł się i kazał mi stamtąd
wypierdalać – może to niedorzeczne ,że powiedziałam mu to wszystko ,ale
musiałam się komuś wygadać , nawet kosztem tego ,że on mnie wyśmieje.
- Pewnie jeszcze przy okazji powyzywał mnie ,
co ? – zapytał ,jakby wiedział jaki jest Mike.
- Nie tylko on –
powiedziałam i spojrzałam na niego uśmiechając się zwycięsko.
- Masz szczęście
,że nie jesteśmy tu sami bo pogadalibyśmy inaczej skarbie – powiedział i jego
usta wykrzywiły się w ten dobrze mi znany cwaniacki uśmieszek.
- Jakbym ja się
jeszcze ciebie bała – zaśmiałam się pod nosem.
- Tylko tak
mówisz , bo tu jesteś bezpieczna – droczył się ze mną.
- Dobra , niech
Ci będzie – odpowiedziałam obojętnie.
- Widzisz ? Jak
zawsze dostaje to czego chce .
- Nie bądź tego taki
pewny – odpowiedziałam. Nie dość ,że miałam zły humor to jeszcze musiałam
spędzać czas z zarozumiałym kolesiem .W zasadzie to w każdej chwili mogłam
stamtąd wyjść ,ale nie wiem czemu tego nie zrobiłam. Może ja też lubiłam jego
towarzystwo ? Kiedy Justin dokończył kawę , wyszliśmy na zewnątrz .
- No to ja się
już zbieram , na razie – powiedziałam.
- Wsiadaj to Cię
podwiozę , jest już późno – odpowiedział. Moje myśli toczyły bitwę czy to aby
na pewno dobry pomysł ,ale w końcu doszłam do wniosku, że sama już nie wiem co
jest między mną a Mikem . Po chwili siedziałam na wygodnym , skórzanym siedzeniu ,
a Justin prowadził. Panowała przyjemna cisza , której żadne z nas nie chciało
przerywać . W końcu się odezwałam :
- Gdybyś mógł to
wysadź mnie na początku ten ulicy , nie chcę żeby mama mnie widziała –
powiedziałam ,a on tylko przytaknął. W końcu dojechaliśmy na miejsce ,a on
zgasił samochód. Trochę mnie to zdziwiło ,ale nie chciało mi się już pytać go o
co chodzi więc zaczęłam wysiadać kiedy on chwycił mnie za rękę.
- Zostań jeszcze
chwilę – powiedział cicho. Czy on mnie właśnie o to poprosił ?...
No trochę się dzieje ,a to dopiero początek ;))
Pierwotnie ten rozdział był naprawdę długi ,ale trochę go ucięłam bo krótsze teksty czyta się lepiej ,a szczególnie te moje wypociny ;pp
Myślicie ,że damy radę dobić do 15 komentarzy ? ;))
Do napisania ;**
Genialne i w takim momencie skończyć
OdpowiedzUsuńto weź mam normalnie focha
na cb ale i tak cię kocham
<3333 czekam
Ej ty to umiesz zaskoczyć ^^ do następnego <333
OdpowiedzUsuńBoskie *o*
OdpowiedzUsuńBoskie *o*
OdpowiedzUsuńEj dziewuchy damy radę dobić do 15 kom i jutro będzie nn??? <333
OdpowiedzUsuńZajebisty <33333333
OdpowiedzUsuńBOSKI ! <3
OdpowiedzUsuńNo zajebisty <333333
OdpowiedzUsuńEj no dobijamy do 15komów <33333333333
OdpowiedzUsuńLecimy z komentarzami <3 Świetny ! ;*
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko 5 a zaraz bedzie 4 heh <3 Kocham te twoje opowiadania ;******
OdpowiedzUsuńjezuuuu jak to czytam to tak fajnie <333 najlepsze odpwiadanie EVER XD tylko szkoda ze nie dajesz codziennie:(
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie:)) <333
OdpowiedzUsuńHeh widać, że większość komentarzy pisze jedna osoba ;') A tak w ogóle to bosko piszesz czekam na nn ;**
OdpowiedzUsuńgenialny czekam na nn <33 do napisania
OdpowiedzUsuńfajne :)
OdpowiedzUsuń