wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 16, część 2



- Ale mu przywaliłeś ! – krzyczała Elena . Nie mając zamiaru tam dłużej siedzieć i odgrywać przedstawienia zabrałem ją pod rękę i wyszliśmy . Za sobą usłyszeliśmy jeszcze krzyki Mike’a :

- A z Tobą mała dziwko jeszcze dokończę to co zaczęliśmy ! – krzyknął ,a że we mnie ciśnienie nadal było wysokie to puściłem Elene ,wróciłem do pokoju i przywaliłem mu jeszcze raz w brzuch. Myślę ,że na dziś mu wystarczy. Gdy znów złapałem Elene , ona wtuliła się w moje ramie i zaczęła mówić podekscytowana :

- Justin , jesteś moim rycerzem ! Zawsze mnie będziesz bronił , prawda ? 

- Oczywiście -  zacząłem się śmiać . Już nie mogę się doczekać co opowie mi później. 

Zeszliśmy na dół i postanowiłem wyjść z nią na zewnątrz. Po drodze zdążyłem zabrać jeszcze dwa telefony i złoty zegarek. Jakie te dzieciaki są naiwne. Gdy wychodziliśmy zaczepił mnie Alfredo  :

- Stary , zbieramy się już ? – zapytał lekko zawiedziony.

- Nie ,muszę tylko … - nie zdążyłem dokończyć bo Elena mi przerwała :

- Alfredo ! Cześć kochanie  ! – krzyknęła i go przytuliła . Popatrzyliśmy z moim kumplem na siebie porozumiewawczo.

- Rozumiem – powiedział. – Masz tu kluczyki do jakiegoś samochodu ,który ukradłem – podał mi kluczyk z zawieszką Lamborghini . 

- Dobra robota – poklepałem go po ramieniu i zaczęliśmy wychodzić. Elena ledwo trzymała się na nogach i ciągle wydawało mi się ,że zaraz się wywróci. Po drodze mówiła do mnie niezrozumiałe rzeczy. Chwilę zajęło mi szukanie wyznaczonego samochodu ,ale w końcu 
znalazłem to cacko. Włożyłem Elene od strony pasażera ,a sam usiadłem za kierownicą. 

- Justin kotku gdzie jedziemy ? – zapytała ,patrząc na mnie przekrwionymi oczami. 

- Odwiozę Cię do domu – powiedziałem , odpalając silnik.

 - Nieeeee – przeciągnęła ten wyraz i zrobiła smutną minę. Bawiła mnie coraz bardziej. 

- Elena , jesteś pijana , uspokój się.

- Wcale nie jestem pijana ! – oburzyła się na co parsknąłem śmiechem.

- Czemu się ze mnie śmiejesz ?! 

- Bo jesteś śmieszna – odpowiedziałem.

- A ty jesteś przystojny ! – zachichotała . Coś mi się wydaję ,że dużo się dziś dowiem.

- Och tak ? 

- Taaak ! I jesteś moim rycerzem ! – krzyczała na cały samochód ,chociaż siedziałem kilkadziesiąt centymetrów od niej . Mimowolnie się uśmiechnąłem i próbując ją trochę uciszyć ,włączyłem radio. Niestety miało to odwrotny skutek , bo zaczęła jeszcze głośniej śpiewać piosenki i tańczyć , wiercąc się po całym siedzeniu. Bawiło mnie to niesamowicie bo ona zachowywała się jakby nikogo nie było wokół. W końcu dojechałem pod jej dom. 

- Justin ! Ja nie mogę  tam wejść , mamusia mnie okrzyczy ! – krzyknęła i ucieszyłem się ,że choć trochę zaczęła normalnie myśleć.

- To co masz zamiar zrobić ? – zapytałem patrząc na nią wyczekująco.

- Zostać z tobą. Jedźmy gdzieś , jest wcześnie ! –zaproponowała.

- Dziewczyno jest 2 w nocy .

- Och naprawdę ? To nic nie szkodzi ! Masz – powiedziała podając mi swój telefon. – Napisz mojej mamie ,że nie wrócę na noc , wymyśl coś.

- To nie jest dobry pomysł Elen , lepiej żebyś poszła do domu.

- Ale ja jestem pijana ! Nie mogę tam iść – zaprotestowała. W sumie miała racje. Nie chciałem żeby miała przeze mnie kłopoty dlatego postanowiłem napisać do jej mamy ,że zostaje u koleżanki na noc. Wystukałem to na klawiaturze i oddałem jej telefon. Odpaliłem ponownie silnik i pojechałem na mały parking na obrzeżach miasta. Gdy byliśmy na miejscu Elena zaczęła na mnie intensywnie patrzeć. Po chwili powiedziała :

- Pocałuj mnie – zupełnie mnie tym zaskoczyła , przez co patrzyłem na nią jak na idiotkę.

- Elena , jesteś pijana – powiedziałem po chwili. Nie zdawała się przejmować moimi słowami , bo chwyciła moją twarz i pocałowała mnie namiętnie . Oddałem pocałunek i zaczęło robić się gorąco ,ale musiałem to skończyć więc oderwałem się od niej. Patrzyła na mnie zdziwionym i zawiedzionym wzrokiem .

- Będziesz tego żałowała – powiedziałem twardo . Bardzo chciałem się z nią całować ,a nawet robić o wiele więcej innych rzeczy ,ale nie mogłem . Miałem jakąś wewnętrzną blokadę kiedy byłem z nią . Gdyby była to inna dziewczyna to nie zwracałbym uwagi na żadne konsekwencje ,ale z nią było inaczej. Nie  chciałem ,żeby potem miała żal do mnie i do siebie. 

- Ale ja tego chcę – powiedziała wyrywając mnie z myśli. Nawet nie dała mi szansy odpowiedzieć bo ponownie chwyciła moją twarz i złączyła nasze usta. Teraz pewniej oddałem jej pocałunek i przejeżdżając po jej dolnej wardze poprosiłem o dostęp. Już po chwili nasze języki walczyły o dominację. Tym razem nie miałem zamiaru tego przerywać , w końcu sama tego chciała. Przeniosłem jej ciało na moje kolana ,a ona zaczęła poruszać swoimi biodrami w rytm pocałunków. Włożyła swoją rękę w moje włosy ,co wywołało u mnie cichy jęk. Nie chciałem być gorszy więc zacząłem składać mokre pocałunki na jej szyi aż w końcu doszedłem do jej czułego punkt ,na co jękła. 1:1 . Moje ręce powędrowały na jej pośladki ,które ścisnąłem. 

- Justin – tylko tyle wymruczała w moje usta. 2:1. Zaczęła całować po kolei moją szczękę ,a potem szyje. Ona była wspaniała.  Włożyłem dłonie pod jej koszulkę i zacząłem dotykać jej nagiego ciała. Moje ręce wędrowały, wyżej i wyżej aż w końcu natrafiły na odpięcie stanika. Wtedy Elena  przestała mnie całować .

- Wystarczy – powiedziała i oparła się o kierownice. Mimo ,że dzieliło nas kilkanaście centymetrów czułem jej przyspieszony oddech na mojej twarzy. Teraz mogłem wpatrywać się w jej brązowe oczy, w których dostrzegłem radość i zadowolenie. Wydawało mi się ,że już pomału trzeźwiała ,a mimo to nie mówiła o tym ,że żałuje tego pocałunku ,nawet w jej oczach nie było tego widać. 

- Justin jestem zmęczona – powiedziała ziewając. Wstała ze mnie i zaczęła przepychać się na tylne siedzenia . Gdy w końcu się tam znalazła , położyła się na nich ,a ja zakluczyłem samochód. Wygodniej usadowiłem się na swoim siedzeniu i zamknąłem oczy.

- Chodź tutaj – usłyszałem głos Eleny. Zgodziłem się ,bo tam na pewno będzie wygodniej. Ledwo co przecisnąłem się na tyły i niechcący spadłem na Elena przez co zaczęliśmy się śmiać. Na szczęście było tam dużo miejsca więc położyłem się koło niej i objąłem ją ramieniem. Oboje byliśmy tak zmęczeni,że zasnęliśmy w kilka sekund.

 POV Elena :


Obudziło mnie mocne światło drażniące oczy. Niechętnie je przetarłam i otworzyłam. Od razu doznałam szoku ,ponieważ nie spałam w swoim łóżku tylko w samochodzie ! Gdyby tego było mało zauważyłam obok siebie Justina ,przytulającego się do mnie. Wysiliłam umysł ,żeby przypomnieć sobie co ja tu robię z tym chłopakiem . Niestety w mojej głowie panowała kompletna pustka. Zobaczyłam ,że z kieszeni spodni Justina wystaje telefon ,dlatego zabrałam go by sprawdzić ,która jest godzina . Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Albo on miał źle ustawiony zegar albo faktycznie była 10 rano ! Dopiero teraz pomyślałam o tym , o czym powinnam pomyśleć na samym początku : rodzice. Będę miała przechlapane ,że nie wróciłam na noc do domu. Nie mogłam dłużej tutaj siedzieć ,dlatego zaczęłam szturchać Justina by się obudził i odwiózł mnie do domu. 

- Jeszcze 5 minut – wymruczał i mocniej się do mnie przytulił.

- Justin wstawaj.

- Mamo , 5 minut – jęknął rozzłoszczony.

- Justin kurwa ! – krzyknęłam ,na co momentalnie otworzył oczy i rozglądnął się wokół. Popatrzył na mnie i wybuchnął nie kontrolowanym śmiechem.

- Co ?! – spytałam zdezorientowana. W odpowiedzi usłyszałam jeszcze głośniejszy śmiech. Lekko uderzyłam go w ramię . Niestety nawet to nie podziałało. Postanowiłam poczekać ,aż się uspokoi. Kiedy jego atak śmiechu się skończył popatrzyłam na niego wyczekująco chcąc usłyszeć odpowiedź.

- Wyglądasz jak panda  - powiedział i znów zaczął się śmiać. Z początku nie rozumiałam o co mu chodzi ,ale potem spojrzałam w lusterko samochodowe i się przeraziłam . Cały mój makijaż znajdywał się wokół oczu. Pewnie gdyby Justin mnie nie zdenerwował sama zaczęłabym się z tego śmiać. Zaczęłam grzebać w  kieszeniach moich spodni w poszukiwaniu czegoś co nadawałoby się do zmycia tego syfu. Niestety nic nie znalazłam.

-Masz może jakąś chusteczkę ,ewentualnie płyn do demakijażu ? – zapytałam.

- Płyn do czego ? – zapytał i zaczął się śmiać . Jego dobry humor działał mi na nerwy. 

-Do niczego kurwa . Mógłbyś mi pomóc ? – spytałam zirytowana coraz bardziej. Justin wstał , przeszedł na przednie siedzenia i zaczął grzebać w schowku. 

- Masz – podał mi paczkę chusteczek i wyszedł z samochodu. Tak mnie wkurzał ,że nawet nie miałam ochoty pytać go gdzie idzie. Wiedziałam tylko ,ze na pewno wróci , w końcu nie zostawiłby takiego Lamborghini . Kiedy go nie było musiałam użyć polowych sposobów i niestety zmywać makijaż własną śliną. Mnie to zbytnio nie obrzydzało ,ale pewnie gdyby Bieber to zobaczył to albo zacząłby się śmiać ,albo więcej już by mnie nie dotknął. Gdy już w miarę wyglądałam jak człowiek , przeszłam na przednie siedzenia i wygodnie usadowiłam się na miejscu. Po chwili wrócił Justin.

- A gdzie się podziała mała ,słodka panda ? – zapytał i zrobił smutną minkę. Niech powie jeszcze jedno słowo ,a mu przyjebie. Jednak odpędziłam te myśli na bok bo do mojej głowy napłynęły nowe i to o dużo ważniejsze.

- Justin co ja robię tu z tobą ? – zapytałam . Musiałam się tego dowiedzieć bo jedyne co pamiętam z wczorajszej nocy to domówka u Ashley , pomoc pijane Samancie i spotkanie z Mikem. Potem wiem jeszcze ,że byłam z nim pokoju ,a następnie film się uciął. 

- Jedziesz w samochodzie – powiedział rozbawiony. 

- Ja mówię poważnie. Powiedź mi bo ja kompletnie nic nie pamiętam .

-Może to i lepiej – zaczął , koncentrując wzrok na drodze.

- Co chcesz przez to powiedzieć ? – nie bardzo wiedziałam co ma na myśli ,ale przeczuwałam ,ze to nic dobrego.

- To ,że świetnie całujesz – powiedział uśmiechając się zadziornie. 

- O nie ! – stłumiłam głos zakrywając usta ręką . Tylko mi nie mów ,że się całowaliśmy ! – błagałam w myślach. Po cholere tyle piłam !

- Czyli my , ja , ty , no…. jak to możliwe ?! – zapytałam , nadal będąc w szoku.

- Normalnie , nie widziałem ,że jesteś aż tak niegrzeczna – powiedział , znów się uśmiechając w ten charakterystyczny dla niego sposób. 

- My tego nie zrobiliśmy ,prawda ?! – zapytałam z nadzieją w głosie. 

 - Fajnie słyszeć jak krzyczysz „Justin , o Boże , Justin !” – rozbawiony próbował mnie naśladować. Ja od razu się zaczerwieniłam i zakryłam twarz włosami ,żeby tego nie widział. Przecież my nie mogliśmy tego zrobić !...


Tym razem dodałam dłuższy rozdział , myślę ,że jesteście zadowolone ;))
 Życzę Wam udanego Sylwestra i Nowego Roku 2014  ;*


sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 16 ,część 1



Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam Mike’a .  Na mojej twarzy pojawiło się obrzydzenie. Wyrwałam się z jego objęć i odeszłam. Nawet nie chciałam na niego patrzeć. Dla mnie był już skończonych dupkiem. Ku mojemu szczęściu nie poszedł za mną z czego byłam zadowolona bo nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Postanowiłam znaleźć łazienkę więc weszłam na piętro. Otwierałam po kolei wszystkie drzwi ,ale nie znajdywałam nic więcej oprócz całujących się par. Otworzyłam kolejne drzwi i przyłożyłam dłoń do ust w zdziwieniu. Zobaczyłam rozebraną Sam liżącą się z jakimś kolesiem. Kilka chwil później ,a jakiś koleś by ją przeleciał. 

- Wypad  stąd ! – krzyknęłam do chłopaka ,który musiał być tak samo wstawiony jak Sam bo nic nie usłyszał.

- Wypieprzaj stąd ! Głuchy jesteś ?! – podeszłam do niego i złapałam go za koszulkę. Dopiero wtedy zorientował się ,że w ogóle ktoś wszedł. Popatrzył na mnie przez chwilę , po czym jak gdyby w trasie zaczął zbierać swoje rzeczy i wychodzić .

- Elena , psujesz mi zabawę kochanie ! – krzyknęła Sam , chichocząc. Nie dyskutowałam więcej z nią ,tylko podałam jej koszulkę i resztę jej ubrań żeby je założyła. Kiedy była gotowa sprowadziłam ją na dół i obie wyszłyśmy na dwór . Miałam nadzieje ,że świeże powietrze trochę jej pomoże. Oczywiście oprócz tego ,że mówiła do mnie niestworzone rzeczy to zwymiotowała jeszcze z 2 razy , po czym postanowiła ,że chce lecieć na księżyc. Po pół godziny wariowania w końcu się uspokoiła i wydawało mi się ,że jest już w miarę w porządku . Przynajmniej rozmawiała ze mną o normalnych rzeczach.

- Przepraszam ,że psuje Ci zabawę – powiedziała. Nie ukrywam ,że wolałabym tańczyć w środku niż marznąć na zewnątrz ,ale dla niej to zrobiłam ,bo wiem że gdybym ja miała taką sytuację ona by mi pomogła. 

- Nie psujesz ! Nawet nie wiesz ile się przy Tobie naśmiałam.

- Ale z czego ? – zapytała niczego nie świadoma Sam.

- Nieważne – odpowiedziałam ,nie mając ochoty jej wszystkiego opowiadać. – Twój brat tutaj jest – zmieniłam temat i lekko się skrzywiłam na myśl o tym dupku. 

- Co ?! – krzyknęła.

- No tak , na moje nieszczęście nawet z nim tańczyłam – powiedziałam.

- O matko ! Elen dziękuje ,że pomogłaś mi się trochę ogarnąć bo gdyby on zobaczył mnie we wcześniejszym stanie to nieźle by się wkurwił – powiedziała.

- Nie ma sprawy ,a teraz możemy już wracać ? Za chwilę tu zamarznę – zaproponowałam i udałyśmy się do środka. Impreza trwała w najlepsze i rozkręciła się jeszcze bardziej. Ludzi ciągle przybywało ,tak samo jak pustych butelek po piwie. Ruszyłyśmy z Sam na parkiet i postanowiłam nie spuszczać jej z oka , chodź nie wiem czy mi się to uda. W międzyczasie naszej zabawy zdążyłam wypić parę drinków i pomału wszystko wokół mnie zaczynało wirować. Lekko chwiejąc się na nogach doszłam do jakiejś kanapy i na niej usiadłam. W uszach szumiało mi od głośnej muzyki. 

- Hej kotek – usłyszałam czyjś głos obok siebie. Obróciłam się i zobaczyłam Mika.  

-Hej Mike ! – krzyknęłam i przytuliłam go. Niestety alkohol robił swoje. Mike odwzajemnił mój gest i zaczął mi się przyglądać. 

- Co ? – zapytałam rozbawiona. 

- Może chciałabyś pogadać gdzieś gdzie będzie ciszej ? – zaproponował kładąc swoją dłoń na moim udzie.

- O , świetny pomysł ! Głowa mi pęka ! – krzyknęłam i wstając pociągnęłam go za rękę. Nie utrzymałam równowagi i ponownie opadłam na kanapę. Mike tylko się zaśmiał i chwytając mnie poszliśmy na piętro.

POV Justin :

Alfredo dostał cynka o jakiejś domówce dla bogatych dzieciaków. Pomyśleliśmy ,że to dobra okazja ,żeby zdobyć trochę cennych przedmiotów. W końcu są pijani i nawet nie zauważą ,że coś zniknęło z ich kieszeni. Poza tym słyszeliśmy ,że naprawdę jest dobrze więc przy okazji się zabawimy. Gdy przyjechaliśmy na miejsce od razu rzuciły mi się w oczy luksusowe samochody. Już wyobrażałem sobie ile miałbym kasy gdybym sprzedał choć jeden z nich. Wysiedliśmy i udaliśmy się w stronę drzwi. Bez żadnego pukania ani dzwonienia weszliśmy do środka. Od razu mi się tu spodobało . Dużo alkoholu , fajne laski ,dobra muzyka. Chyba zostaniemy tu na dłużej. Rozglądając się wokół zauważyłem pijaną Elene wchodzącą po schodach z Mikiem. Jeszcze nie dała sobie z nim spokoju ? Zresztą co mnie to obchodzi. Zignorowałem to co widziałem i poszedłem do kuchni w poszukiwaniu piwa. Nie musiałem długo szukać bo leżały one wszędzie. Zabrałem pierwsze ,które leżało pod ręką i otwierając jednym łykiem wypiłem z połowę. Po kilku minutach zauważyłem naprawdę ładną dziewczynę idącą w moją stronę. Była nietrzeźwa  i wydawała się być bogata. Jak na dzisiejszy wieczór – idealna. 

- Hej – przywitała się , kręcąc pasmo swoich włosów na palcu. 

- Hej piękna – powiedziałem i podszedłem bliżej niej. – Jak się bawisz ? – zapytałem dotykając jej policzka dłonią.

- Och ,świetnie ! Ale jeszcze lepiej będę bawiła się z tobą ! – krzyknęła i rzuciła się na mnie , całując moje usta. Odwzajemniłem pocałunek i pociągnąłem ją na parkiet. Podczas tańca zabrałem jej telefon , kilka złotych bransoletek i jakąś kasę. Byłem zadowolony z dzisiejszego „zarobku” ,ale miałem zamiar wziąć od niej jeszcze inną zapłatę. Chwyciłem ją za rękę i pociągnęłam na górę .

- Gdzie idziemy ? – zapytała.

- Odpocząć – powiedziałem puszczając jej oczko. 

- Ooo sex ! A myślałam ,że nigdy nie zapytasz ! -  krzyknęła ,na co się roześmiałem . Nie wiedziałem ,że będzie taka łatwa. Kierowaliśmy się do jakiegoś pokoju gdy nagle usłyszałem głośny śmiech Eleny pochodzący zza drzwi obok mnie. Nie wiem czemu ,ale miałem złe przeczucie co do tego ,że jest tam sama z Mikiem . W końcu znam tego dupka i wiem do czego jest zdolny. Zaprowadziłem wcześniej poznaną laskę ,której imienia nawet nie znam do jakiegoś pokoju i zostawiłem ją tam ,a sam podszedłem do drzwi pokoju w którym znajdowała się Elena i pomału je otworzyłem. Na szczęście mnie nie usłyszeli wiec mogłem poobserwować co tam się dzieje. Zobaczyłem ,że Elen pali jointa i mówi jakieś głupoty ,a Mike w tym czasie dobiera się do jej spodni. Nie dość ,że wiedział ,że dziewczyna jest pijana to jeszcze dał jej zapalić ,żeby już w ogóle się nie sprzeciwiała jego ruchom. Wkurwiłem się ,że chce ją wykorzystać i weszłam do środka .

- Wypierdalaj od niej ! – krzyknąłem i popchnąłem go na ziemie. 

- Ooo Justin kochanie przyszedłeś ! – powiedziała Elen i zaczęła chichotać . Niestety Mike był trzeźwy i gdy tylko mnie rozpoznał rzucił się na mnie z pięściami.  Chyba nie zdawał sobie sprawy z moich umiejętności bo nawet nie zdążył mnie uderzyć ,a już leżał na podłodze i zwijał się z bólu. 

- Bieber skurwysynie , pożałujesz tego ! – krzyknął przez zaciśnięte zęby...


Jednak to nie był Justin ;)) Ale i tak potem się pojawił ;)  
Podzieliłam ten rozdział na 2 części ,żeby nie był zbyt długi i postaram się dodać kolejną cześć jak najszybciej ;))
Każdego kto czyta to opowiadanie proszę o pozostawienie komentarza ;))
Do napisania ;*

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 15



Gdy stałam już przed drzwiami jego sali ,wzięłam głęboki oddech i otworzyłam je. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nikogo tam nie było. Łóżko na którym leżał było idealnie pościelone ,a na szafce nie znajdowała się żadna z jego rzeczy. Początkowo wpadłam w panikę ,ale gdy już trochę się uspokoiłam ruszyłam do recepcji. 


- Przepraszam ,gdzie jest Mike Brown ?! – zapytałam pani piszącej coś na komputerze. Gdy usłyszała mój głos popatrzyła na mnie z pod okularów .


- A ty jesteś ?... – zaczęła.


- Jego dziewczyną.


- Mike wyszedł dziś do domu – powiadomiła mnie.


- Ale przecież on miał złamaną nogę i ostatnio nie wyglądał za dobrze – powiedziałam.


- Ze złamaną noga można wyjść ze szpitala ,a reszta się już unormowała.


- Dobrze , w takim razie dziękuję , dowidzenia – pożegnałam się.


- Do widzenia. Aaa i jeszcze jedno , proszę dać mu trochę spokoju bo po każdej pani wizycie był bardzo zdenerwowany – powiedziała ,a ja tylko przytaknęłam głową i wyszłam na zewnątrz. Nawet ona uważa ,że ja jestem wszystkiemu winna. To jest jakiś spisek ?

Skoro Mika nie było w szpitalu to nie mogłam z nim porozmawiać bo przecież nie pójdę do jego domu. Musze poczekać ,aż wyzdrowieje. Wsiadłam do metra i pojechałam do domu.

Przez kolejny miesiąc było stabilnie. Z Justinem unikaliśmy się i od ostatniej rozmowy za szkołą ,nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Może to dziwne ,ale już po kilku dniach ciszy chciałam znów z nim porozmawiać , spotkać się , cokolwiek. Ale widziałam ,że nie mogę zrobić pierwsza kroku , bo to oznaczałaby ,że nie umiem bez niego wytrzymać . Co do Mika to próbował do mnie dzwonić i wysyłał mi sms żebym go odwiedziła i tak dalej . Byłam u niego jeden jedyny raz , bo po prostu za nim tęskniłam ,a kiedy już do niego przyszłam co i tak było kompromitacją bo to on powinien odwiedzić mnie nawet jeśli ma złamaną nogę , to na początku próbował być miły i nawet mu to wychodziło ,ale potem znów zaczął temat Biebera i wpadł w szał ,w wyniku czego znów kazał mi wypieprzać. Wyrzucił mnie już trzeci raz , to gruba przesada. Poniżył mnie na tyle ,że postanowiłam już więcej nie mieć z nim nic wspólnego. Nasz związek był nieudany i nie zamierzam ciągnąć go dalej. Cieszę się tylko, że zakończyłam to wtedy kiedy jeszcze nie byłam z nim tak mocno związana. Nie miałam potrzeby wypłakiwania się do poduszki ,ani załamywania tego powodu. I teraz przynajmniej  nie żałuję ,że pocałowałam Justina , chociaż nie ma to już znaczenia bo między nami też chyba wszystko skończone. Chociaż zacznijmy od tego ,że nigdy między nami nic nie było ,oprócz tego pocałunku. Mimo tego ,że Mike był bratem Samanty to dobrze się z nią dogadywałam. Byłam jej wdzięczna ,że nie ingerowała w nasze sprawy. Ona była po mojej stronie bo widziała jak potraktował mnie Mike kiedy go odwiedziłam.  Myśląc o tym szłam do szkoły słuchając moich ulubionych piosenek. Musze przetrwać jeszcze dzisiejszy dzień ,a już jutro będę się bawiła na domówce u koleżanki z klasy. Szczerze to zdziwiłam się ,że mnie zaprosiła , bo przeważnie moja klasa miała mnie w dupie. Może to dlatego ,że widziała jak Justin ze mną rozmawiał kiedy jeszcze gadaliśmy ? Nie wiem , w każdym razie cieszyłam się bo brakowało mi jakiejś rozrywki. 


- Hej Elen !– krzyknęła Sam ,gdy tylko zobaczyła mnie na korytarzu.


- Hej ! – przywitałam się i razem poszłyśmy do klasy. Matma = Justin. Ale czy to ma znaczenia ? I tak nic dla niego nie znaczę ,a on dla mnie. Usiadłyśmy w ławce ,a po chwili wszedł Justin – jak zawsze świetnie ubrany , w idealnie ułożonych włosach i z pewnością siebie. Zaczęła się kolejna nudna lekcja. 


- Elen , Justin ciągle na Ciebie patrzy – szepnęła do mnie Sam.


- Sam , mówisz mi to na każdej lekcji ,którą mamy z nim – odpowiedziałam i zaczęłyśmy cicho chichotać. Po skończonych zajęciach udałam się do domu i zabrałam za naukę. Dwa dni temu przyjechał tata , więc ostatnio dużo czasu spędzałam na rozmowach z nim . Uwielbiam to , że zawsze mnie rozumie. Miałam mu za złe ,że tak rzadko bywa w domu ,ale rozumiałam też ,że ma pracę. 


- No córcia , pochwal się tacie – zaczęła mama.


- Ale czym ? – zapytałam zdziwiona.


- Że masz chłopaka – powiedziała ucieszona mama. Coś mi się wydaje ,że za chwilę ten uśmiech zejdzie jej z twarzy. 


- Ouu naprawdę ? No ,no dużo przegapiłem – powiedział tata – Muszę go poznać !


- Wątpię ,że to zrobisz – odpowiedziałam cicho.


- Dlaczego ? – oboje powiedzieli równocześnie.


- Bo nie jesteśmy razem – po tych słowach mama popatrzyła na mnie ze zdziwieniem , prawie wypluwając herbatę ,którą piła ,a tata przyglądał mi się podejrzliwie.


- Jak to ? – zapytała , gdy już się uspokoiła.


- No po prostu , myślałam ,że jest inny. Ale nieważne , jakoś nie jest mi szkoda – powiedziałam i zmieniłam temat. To popołudnie bardzo miło mi minęło. Rano wstałam gotowa na kolejny dzień i pełna dobrego humoru bo wiedziałam ,że po szkole czeka mnie domówka. Podobno ma być to duża impreza , bo dziewczyna która ją organizuje jest bogata ,a co za tym idzie zna dużo osób. Ubrałam na siebie czarne rurki i biały sweterek ,a włosy spięłam w kucyka. Zrobiłam mój codzienny makijaż , zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Zajęcia szybko minęły i już o 14 byłam w domu. Po dwóch godzinach bezczynnego przesiadywania przed laptopem w końcu usłyszałam dźwięk dzwonka. Pobiegłam na dół i zobaczyłam Sam. Zaprosiłam  ją do swojego pokoju i zaczęłyśmy się szykować. 


- Wow Elena wyglądasz cudownie , wszyscy oszaleją jak Cię zobaczą ! – krzyknęła podekscytowana Sam , przyglądając się razem ze mną , mojemu odbiciu w lustrze. 


- Ty lepiej popatrz na siebie lasko ! -  krzyknęłam i zaczęłyśmy się śmiać .

Po dwudziestu minutach jazdy metrem i dziesięciu przebytych piechotą w końcu stanęłyśmy przed  ogromnym domem , a raczej willą. Wokół były zaparkowane mniej lub bardziej luksusowe samochody. Liczyłam tylko na to ,że znajdę tu chociaż kilku normalnych ludzi ,a nie samych zadufanych w sobie elegancików. Wiem ,że myślę stereotypowo ,ale kiedyś byłam już na domówce w takim stylu i wspominam ją raczej jako najnudniejszą rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłam. No bo jak na imprezie można rozmawiać o polityce ?! Miejmy nadzieję ,że ta będzie inna . Po trwającym kilka sekund zdziwieniu zdecydowałyśmy się wejść do środka. Już na zewnątrz było słychać głośną muzykę . I na całe szczęście brzmiała imprezowo. Zadzwoniłyśmy do drzwi ,a już po chwili zobaczyłyśmy w progu Ashley – organizatorkę .


- Hej , świetnie że jesteście ! – krzyknęła i ruchem ręki zaprosiła nas do środka. 


- Bawcie się dobrze – powiedziała i zabierając od nas płaszcze gdzieś poszła. Rozglądając się wokół zauważyłam ogromne pomieszczenie wypełnione masą ludzi ,którzy tańczyli. Chcąc jakoś ogarnąć teren pociągnęłam Sam za sobą i zaczęłam przedzierać się przez innych.  W końcu dotarłyśmy do kuchni , której blaty były zapełnione w większości alkoholem. No ,no takiej imprezy się nie spodziewałam. 


- Elen , chodźmy tańczyć ! – krzyknęła Sam popijając piwo. Pokiwałam tylko głową i ruszyłyśmy na parkiet. Od razu przyłączyli się do nas jacyś kolesie , ale nie miałam nic przeciwko , w końcu chciałam się zabawić. Dopiero kiedy jeden z nich zaczął mnie obmacywać , zrezygnowałam z tańca i poszłam do kuchni. Wszyscy zachowywali się jakby byli u siebie więc ja też tak zrobiłam. Z szafki wyciągnęłam szklankę i zrobiłam sobie drinka z whisky i colą. Mmm mój ulubiony. Siedząc na blacie i oglądając innych ktoś do mnie podszedł rzucając mi się w ramiona. No tak , jakiś schlany koleś. Odepchnęłam go od siebie i dopinając piwo ,które w międzyczasie otwarłam , poszłam szukać Sam. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć więc zaczęłam tańczyć sama. Po chwili puścili jakiś wolny kawałek ,a ja postanowiłam zejść z parkietu. I pewnie zrobiłabym to gdyby ktoś od tyłu nie objął mnie w talii i nie zaczął nami kołysać. Nie zwracając uwagi na osobę ,która mnie trzyma oddałam się tańcowi. 


- Pięknie dziś wyglądasz skarbie – ktoś szepnął mi do ucha ,a ja dopiero wtedy zorientowałam się kim jest ta osoba…


Jak myślicie ? Kim jest ta osoba ? ;)
 
Dziękuje za komentowanie ;)) Wesołych Świąt kochani ! ;*
Do napisania ;*