piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 24

                                                                              Nowy rozdział pojawi się w piątek ! ;)



 - Yyy hej Jazzy – przywitał się speszony Justin drapiąc się po karku. Było niezręcznie. Bardzo niezręcznie. Nie wiedziałam czy mam coś powiedzieć czy lepiej siedzieć cicho. Wybrałam pierwszą wersje i  wyciągając rękę w stronę tej dziewczyny ,która prawdopodobnie była jego siostrą odezwałam się :


- Hej , jestem Elena – uśmiechnęłam się przyjaźnie ,ale nawet to ją do mnie nie przekonało bo patrzyła na mnie z lekkim obrzydzeniem.


- Nie witam się z dziwkami – odpowiedziała oschle ,a ja o mało co nie zakrztusiłam się własną śliną ze zdziwienia. Jak ona mogła tak o mnie powiedzieć ? Pewnie Justin już nie raz przyprowadzał tu jakieś laski ,ale ja nie byłam jedną z nich i nigdy nie upadnę do ich poziomu.


- Jazzy ! – krzyknął zszokowany chłopak. 


- Nie jestem jego dziwką – powiedziałam spokojnie ,ale w środku miałam ochotę wybuchnąć. Bolały mnie jej słowa. Znam ją od kilku minut ,ale już mogę wywnioskować ,że jest młodszą wersją Justina. 


- Och tak ? Więc nie zapłacił Ci jeszcze za usługi ,a potem nie wyrzucił bez słowa z domu ? Dobra jesteś – powiedziała z ironią i skrzyżowała ręce na piersi na znak buntu. Analizowałam jej słowa w myślach i nie mogłam pojąć tego ,że Justin potrafił przyprowadzić dziwkę do domu. Obrzydziło mnie to do tego stopnia ,że wstałam z krzesła , zabrałam swoje rzeczy i zmierzałam w kierunku drzwi.


- Gdzie idziesz ? – zapytał zdziwiony Justin obserwując każdy mój ruch. 


- Spodziewałam się po Tobie czegoś innego - chwyciłam klamkę drzwi i przekręcając ją wyszłam z jego mieszkania. Może to niegrzeczne ,że nie pożegnałam się z nimi ,ale miałam to teraz gdzieś. Byłam zdenerwowana i jedyne na co miałam ochotę to położenie się do swojego łóżka. Niestety mój plan nie był taki łatwy do zrealizowania bo kiedy wyszłam z jego bloku nie miałam pojęcia gdzie jestem. Nie znałam tej części miasta i nie wiedziałam jak gdziekolwiek stąd dotrzeć. Gdyby tego było mało nie jeździły tędy taksówki ,a chodzenie tymi ulicami w samotności nie było najlepszym pomysłem. Stałam na środku parkingu i zastanawiałam się co mogę zrobić. Przecież nie wrócę do Justina bo to było by bez sensu , muszę sobie poradzić sama. Tylko nie wiem jak. Z każdą minutą robiło się coraz ciemniej i zimniej ,a moje ciało niekontrolowanie się trzęsło ,jednocześnie z chłodu i strachu. Nie mogłam stać tu w nieskończoność. Zmuszając moje nogi do chodu , ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam za dużo bo założyłam kaptur z nadzieją ,że jeśli będę miała go na głowie nie zostanę zauważona. Niestety myliłam się bo ktoś chwycił mnie za ramię , a kiedy próbowałam zrzucić tą rękę ,jej uścisk się wzmocnił. Nie mając wyboru spojrzałam spod oczu na osobę obok mnie i momentalnie moim ciałem wstrząsnął dreszcz strachu . Jakiś starszy mężczyzna uśmiechał się do mnie dwuznacznie.


- A panienka się nie zgubiła ? – kiedy usłyszałam ten tekst miałam ochotę zwymiotować bo wiedziałam jakie zamiary ma ten typ.


-Nie – powiedziałam twardo i wyrwałam się z jego uścisku. Przyspieszyłam kroku ,ale ten mężczyzna był szybszy niż mi się wydawało bo już po chwili znów mnie trzymał ,tym razem o wiele mocniej.


- Puszczaj mnie ! – krzyknęłam, ale to nie poskutkowało ,a wręcz przeciwnie bo jego ręce znalazły się na moich biodrach. Byłam tak wystraszona i zdesperowana ,że użyłam jedynego ruchu ,który wiedziałam ze poskutkuje. Wzięłam rozmach z kolana i uderzyłam go nim w krocze. Mężczyzna momentalnie upadł i skulił się z bólu. Chcąc go otumanić na dużej kopnęłam go jeszcze w brzuch i zaczęłam uciekać. Biegłam przed siebie nie znając drogi i modliłam się tylko by dotrzeć do normalnej części miasta. Mimo tego ,że moje nogi były jak z galarety ,nie zatrzymałam się ani na chwilę dopóki nie zobaczyłam żółtego samochodu jadącego w moją stronę. Pośpiesznie wsiadłam do taksówki i czekałam na dotarcie do domu.

Byłam wystraszona ,a jednocześnie zła i smutna ,że mimo nadziei ,że Justin przyjdzie i mnie uratuje to się nie wydarzyło i musiałam radzić sobie sama. Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to wzięcie porządnego prysznica. Szorowałam moją skórę tak mocno jak się dało ,bo wciąż czułam na niej łabska tego mężczyzny. Kiedy przynajmniej na zewnątrz byłam czysta owinęłam się ręcznikiem i z mokrymi włosami ułożonymi na plecach  ,weszłam do pokoju.


POV Justin :


Jazzy wszystko spieprzyła. Było tak cudownie , czułem ,że Elena jest szczęśliwa i to wszystko mogła skończyć się o wiele przyjemniej ,ale weszła moja siostra ,która zepsuła tą chwilę. Bardzo często jej nie nawiedziłem ,ale tym razem miałem ochotę wyrzucić ją przez okno. Jedyny co robiła po wyjściu Eleny to patrzyła na mnie rozbawiona , czym jeszcze bardziej mnie denerwowała. 


- Przestań się na mnie gapić , do cholery ! – krzyknąłem ,na co lekko się wzdrygnęła pewnie nie wiedząc ,że taka będzie moja reakcja. Nie trwało to dłużej niż sekundę i po chwili wróciła do wcześniejszej czynność , tym razem przyglądając mi się intensywniej. Obróciłem się do niej tyłem i oparłem się o parapet wyglądając zza okno. Musiałem bardzo szybko wszystko przemyśleć. 


- Ona jest dla ciebie ważna ? -  zapytała Jazzy. Dobrze by było gdybym sam znał odpowiedź na to pytanie. 


- Skąd taki wniosek ? – spojrzałem na  nią przez ramię , a ona wciąż stała w tej samej pozycji.


- Widzę jak na nią patrzysz i jak się przy niej zachowujesz , nie jesteś taki przy innych laskach.


- Przestań wymyślać , zachowuje się tak jak zawsze ! A do tego czy to ma znaczenie ? Wszystko już zdążyłaś zepsuć – powiedziałem wkurzony. Na moment zapanowała cisza , prawdopodobnie w Jazzy uderzyło lekkie poczucie winy i próbowała wymyślić coś godnego powiedzenia. 

- A może za nią pobiegniesz geniuszu ? – zaproponowała , a ja momentalnie przywaliłem sobie w myślach w twarz. Jak ja mogłem na to nie wpaść ?! Przecież tu jest niebezpiecznie ,a po drugie pewnie chce żebym przy niej był. Bez słowa chwyciłem kurtkę i pobiegłem na dwór. Rozglądnąłem się wokół ,ale nigdzie nie widziałem tej zgrabnej sylwetki. Szedłem przed siebie ,ale wzrok miałem dookoła głowy. Na pewno już jej tu nie ma , odkąd wyszła minęło dobre 10 minut. Do głowy napłynęła mi nowa porcja pomysłów i już po chwili siedziałem w moim BMW jadąc w kierunku jej domu. Wysiadłem zakluczając samochód i zrobiłem to co ostatnio. Czyli wspiąłem się na niewysoki daszek ,a następnie po rynnie wdrapałem się do pokoju Eleny. Starałem się zrobić jak najmniej hałasu. Bezszelestnie otworzyłem okno i przekładając jedną ,a potem drugą nogę przez parapet znalazłem się obok jej łóżka. Usiadłem na nim i zauważyłem ,że nigdzie jej nie ma..



OD AUTORKI :  Jazzy nie należy do miłych osób , myślicie ,że przekona się do Eleny ? 
Dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia ! ;)) Do napisania . 

5 komentarzy:

  1. Kiedy następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ktos mi na asku go polecił super <33 cały przeczytałam w 1 dzień :) <333 nie moge sie doczekać nowego :)

    OdpowiedzUsuń