piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 24

                                                                              Nowy rozdział pojawi się w piątek ! ;)



 - Yyy hej Jazzy – przywitał się speszony Justin drapiąc się po karku. Było niezręcznie. Bardzo niezręcznie. Nie wiedziałam czy mam coś powiedzieć czy lepiej siedzieć cicho. Wybrałam pierwszą wersje i  wyciągając rękę w stronę tej dziewczyny ,która prawdopodobnie była jego siostrą odezwałam się :


- Hej , jestem Elena – uśmiechnęłam się przyjaźnie ,ale nawet to ją do mnie nie przekonało bo patrzyła na mnie z lekkim obrzydzeniem.


- Nie witam się z dziwkami – odpowiedziała oschle ,a ja o mało co nie zakrztusiłam się własną śliną ze zdziwienia. Jak ona mogła tak o mnie powiedzieć ? Pewnie Justin już nie raz przyprowadzał tu jakieś laski ,ale ja nie byłam jedną z nich i nigdy nie upadnę do ich poziomu.


- Jazzy ! – krzyknął zszokowany chłopak. 


- Nie jestem jego dziwką – powiedziałam spokojnie ,ale w środku miałam ochotę wybuchnąć. Bolały mnie jej słowa. Znam ją od kilku minut ,ale już mogę wywnioskować ,że jest młodszą wersją Justina. 


- Och tak ? Więc nie zapłacił Ci jeszcze za usługi ,a potem nie wyrzucił bez słowa z domu ? Dobra jesteś – powiedziała z ironią i skrzyżowała ręce na piersi na znak buntu. Analizowałam jej słowa w myślach i nie mogłam pojąć tego ,że Justin potrafił przyprowadzić dziwkę do domu. Obrzydziło mnie to do tego stopnia ,że wstałam z krzesła , zabrałam swoje rzeczy i zmierzałam w kierunku drzwi.


- Gdzie idziesz ? – zapytał zdziwiony Justin obserwując każdy mój ruch. 


- Spodziewałam się po Tobie czegoś innego - chwyciłam klamkę drzwi i przekręcając ją wyszłam z jego mieszkania. Może to niegrzeczne ,że nie pożegnałam się z nimi ,ale miałam to teraz gdzieś. Byłam zdenerwowana i jedyne na co miałam ochotę to położenie się do swojego łóżka. Niestety mój plan nie był taki łatwy do zrealizowania bo kiedy wyszłam z jego bloku nie miałam pojęcia gdzie jestem. Nie znałam tej części miasta i nie wiedziałam jak gdziekolwiek stąd dotrzeć. Gdyby tego było mało nie jeździły tędy taksówki ,a chodzenie tymi ulicami w samotności nie było najlepszym pomysłem. Stałam na środku parkingu i zastanawiałam się co mogę zrobić. Przecież nie wrócę do Justina bo to było by bez sensu , muszę sobie poradzić sama. Tylko nie wiem jak. Z każdą minutą robiło się coraz ciemniej i zimniej ,a moje ciało niekontrolowanie się trzęsło ,jednocześnie z chłodu i strachu. Nie mogłam stać tu w nieskończoność. Zmuszając moje nogi do chodu , ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam za dużo bo założyłam kaptur z nadzieją ,że jeśli będę miała go na głowie nie zostanę zauważona. Niestety myliłam się bo ktoś chwycił mnie za ramię , a kiedy próbowałam zrzucić tą rękę ,jej uścisk się wzmocnił. Nie mając wyboru spojrzałam spod oczu na osobę obok mnie i momentalnie moim ciałem wstrząsnął dreszcz strachu . Jakiś starszy mężczyzna uśmiechał się do mnie dwuznacznie.


- A panienka się nie zgubiła ? – kiedy usłyszałam ten tekst miałam ochotę zwymiotować bo wiedziałam jakie zamiary ma ten typ.


-Nie – powiedziałam twardo i wyrwałam się z jego uścisku. Przyspieszyłam kroku ,ale ten mężczyzna był szybszy niż mi się wydawało bo już po chwili znów mnie trzymał ,tym razem o wiele mocniej.


- Puszczaj mnie ! – krzyknęłam, ale to nie poskutkowało ,a wręcz przeciwnie bo jego ręce znalazły się na moich biodrach. Byłam tak wystraszona i zdesperowana ,że użyłam jedynego ruchu ,który wiedziałam ze poskutkuje. Wzięłam rozmach z kolana i uderzyłam go nim w krocze. Mężczyzna momentalnie upadł i skulił się z bólu. Chcąc go otumanić na dużej kopnęłam go jeszcze w brzuch i zaczęłam uciekać. Biegłam przed siebie nie znając drogi i modliłam się tylko by dotrzeć do normalnej części miasta. Mimo tego ,że moje nogi były jak z galarety ,nie zatrzymałam się ani na chwilę dopóki nie zobaczyłam żółtego samochodu jadącego w moją stronę. Pośpiesznie wsiadłam do taksówki i czekałam na dotarcie do domu.

Byłam wystraszona ,a jednocześnie zła i smutna ,że mimo nadziei ,że Justin przyjdzie i mnie uratuje to się nie wydarzyło i musiałam radzić sobie sama. Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to wzięcie porządnego prysznica. Szorowałam moją skórę tak mocno jak się dało ,bo wciąż czułam na niej łabska tego mężczyzny. Kiedy przynajmniej na zewnątrz byłam czysta owinęłam się ręcznikiem i z mokrymi włosami ułożonymi na plecach  ,weszłam do pokoju.


POV Justin :


Jazzy wszystko spieprzyła. Było tak cudownie , czułem ,że Elena jest szczęśliwa i to wszystko mogła skończyć się o wiele przyjemniej ,ale weszła moja siostra ,która zepsuła tą chwilę. Bardzo często jej nie nawiedziłem ,ale tym razem miałem ochotę wyrzucić ją przez okno. Jedyny co robiła po wyjściu Eleny to patrzyła na mnie rozbawiona , czym jeszcze bardziej mnie denerwowała. 


- Przestań się na mnie gapić , do cholery ! – krzyknąłem ,na co lekko się wzdrygnęła pewnie nie wiedząc ,że taka będzie moja reakcja. Nie trwało to dłużej niż sekundę i po chwili wróciła do wcześniejszej czynność , tym razem przyglądając mi się intensywniej. Obróciłem się do niej tyłem i oparłem się o parapet wyglądając zza okno. Musiałem bardzo szybko wszystko przemyśleć. 


- Ona jest dla ciebie ważna ? -  zapytała Jazzy. Dobrze by było gdybym sam znał odpowiedź na to pytanie. 


- Skąd taki wniosek ? – spojrzałem na  nią przez ramię , a ona wciąż stała w tej samej pozycji.


- Widzę jak na nią patrzysz i jak się przy niej zachowujesz , nie jesteś taki przy innych laskach.


- Przestań wymyślać , zachowuje się tak jak zawsze ! A do tego czy to ma znaczenie ? Wszystko już zdążyłaś zepsuć – powiedziałem wkurzony. Na moment zapanowała cisza , prawdopodobnie w Jazzy uderzyło lekkie poczucie winy i próbowała wymyślić coś godnego powiedzenia. 

- A może za nią pobiegniesz geniuszu ? – zaproponowała , a ja momentalnie przywaliłem sobie w myślach w twarz. Jak ja mogłem na to nie wpaść ?! Przecież tu jest niebezpiecznie ,a po drugie pewnie chce żebym przy niej był. Bez słowa chwyciłem kurtkę i pobiegłem na dwór. Rozglądnąłem się wokół ,ale nigdzie nie widziałem tej zgrabnej sylwetki. Szedłem przed siebie ,ale wzrok miałem dookoła głowy. Na pewno już jej tu nie ma , odkąd wyszła minęło dobre 10 minut. Do głowy napłynęła mi nowa porcja pomysłów i już po chwili siedziałem w moim BMW jadąc w kierunku jej domu. Wysiadłem zakluczając samochód i zrobiłem to co ostatnio. Czyli wspiąłem się na niewysoki daszek ,a następnie po rynnie wdrapałem się do pokoju Eleny. Starałem się zrobić jak najmniej hałasu. Bezszelestnie otworzyłem okno i przekładając jedną ,a potem drugą nogę przez parapet znalazłem się obok jej łóżka. Usiadłem na nim i zauważyłem ,że nigdzie jej nie ma..



OD AUTORKI :  Jazzy nie należy do miłych osób , myślicie ,że przekona się do Eleny ? 
Dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia ! ;)) Do napisania . 

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 23

                                                                               Nowy rozdział pojawi się w piątek ! ;)

Co to kurwa ma znaczyć ?! Wczoraj udawał romantyka ,a dziś ma ochotę przespać się z pierwszą lepszą laską ?! Z każdą chwilą smutek i zdezorientowanie zamieniało się w wściekłość. Ten idiota cały czas się mną bawił i myśli ,że jestem jak te jego inne dziwki ,które może oszukiwać ile razy tylko chce. Bez odpowiedzi ruszyłam na przód ,a za sobą mogłam usłyszeć piskliwy śmiech tej laski. Gdybyśmy nie były w szkole żałowałaby ,że w ogóle się odezwała.

- Elena do cholery , czekaj ! – wołała Samanta ,ale ja nie miałam zamiaru się odwracać. Siedziało we mnie tyle emocji ,że nie wiedziałam co mam zrobić. Wyszłam ze szkoły i udałam się do parku. Usiadłam na ławce obok jeziora i bez wyrazu wpatrywałam się w kołyszącą wodę.

- Elena , czy ty jesteś głucha , wołałam Cię z tysiąc razy ! – usłyszałam krzyk Samanty , podbiegającej do mnie. Nawet na nią nie spojrzałam ,ale poczułam ,że usiadła obok mnie.

- Nie wierz tej idiotce , zrobiła to specjalnie – próbowała mnie pocieszać.

- A co jeśli nie ? A co jeśli on faktycznie jest takim kutasem ,a ja jak jakaś debilka mu uwierzyłam ?! – w końcu spojrzałam na nią i zauważyłam na jej twarzy zmartwienie.

- Wiesz co ? Nie ma sensu się zastanawiać , najlepiej jedź do niego i wszystko wyjaśnij – poradziła ,a ja na początku pozytywnie przyjęłam tą propozycje ,ale potem zaczęłam się wahać.

- Tylko ,że ja nie wiem gdzie on mieszka.

- Elena , musisz wszystko utrudniać ? – zapytała chcąc mnie rozbawić.  – W takim razie napisz do niego z prośbą o spotkanie.

- Z tego co mi wiadomo to on ma już zaplanowane popołudnie – mruknęłam pod nosem.

- Przestań , chcesz to wyjaśnić czy masz zamiar zachowywać się jak dziecko ? – zapytała, a mną wstrząsnęły jej słowa. Miała racje , powinnam coś zrobić ,a nie siedzieć bezczynnie i zastanawiać się nad wszystkim. Wyciągnęłam komórkę i z listy kontaktów wybrałam numer Justina.

„Spotkajmy się za godzinę w parku”

Wystukałam na klawiaturze i przez chwilę wahałam się czy wysłać tą wiadomość ,ale gdy spojrzałam na Sam i jej wyczekujące spojrzenie automatycznie nacisnęłam odpowiedni przycisk i mój czas na zastanowienie się skończył. Ciężko odetchnęłam i teraz pozostało mi tylko czekanie na jego przybycie. Po chwili Justin odpisał z zapytaniem o co chodzi ,ale nie miałam zamiaru mu odpisywać. Poprosiłam Sam by została ze mną na co się zgodziła i kolejna godzina przemknęła mi jakby przez palce. Zauważyłam sylwetkę wyłaniającą się z oddali , która zbliżała się do nas . Justin szedł pewnym krokiem , a im bliżej nas był tym lepiej mogłam zauważyć w jego oczach iskierki radości , pomieszanej z zdezorientowaniem. Podszedł do nas , a ja dałam znak Sam ,że może już iść. Posłała mi tylko wspierające spojrzenie i zniknęła z zasięgu mojego wzroku.

- Hej piękna – powiedział i chciał mnie pocałować ,ale ja skutecznie się odsunęłam . Popatrzył na mnie z pytającym wzrokiem i chciał coś powiedzieć ,gdy mu przerwałam.

- Jestem dla Ciebie kolejną zabawką ? – zapytałam wprost ,co zupełnie zbiło go z tropu.

- O czym ty mówisz ?

- O tym ,że opowiadałeś mi jakim to Mike jest dupkiem ,a sam masz kilka lasek na raz – poczułam małe igiełki zazdrości wbijające się w moje serce.

- Okej Elena , czy mogłabyś mi to jaśniej wyjaśnić ? – z każdym jego pytaniem byłam coraz bardziej zdenerwowana.

- Czy  sms , który wysłałeś tej dziewczynie był naprawdę ? – zapytałam z nadzieją ,że odpowie przecząco ,ale on jedynie wpatrywał się we mnie w osłupieniu.

- Jaki sms ? Jaka dziewczyna ? Wyjaśnij mi to do cholery bo zaczynasz mnie wkurzać – w kilka sekund na jego szyi pojawiły się napięte żyły ,a karmelowe tęczówki pociemniały. Teraz wiedziałam już ,że nie ma sensu dalej go naprowadzać bo zaraz wybuchnie więc wyjaśniłam wszystko od razu :

- Pamiętasz tą laskę ,którą spotkaliśmy w łazience na imprezie ? Pokazała mi sms od ciebie z zapytaniem czy się dziś spotkacie.

Przez chwilę wydawało się jakby Justin składał myśli w całość ,aż w końcu wyjął z kieszeni swoich spodni telefon i zaczął z zaangażowaniem coś przeszukiwać. Zatrzymał wiadomości i skupił się na tekście zamkniętym w szklanym monitorze. Patrzył na niego przez chwilę po czym uśmiechnął się sam do siebie ,a potem spojrzał na mnie z dziwną miną.

- Nie sądziłem ,że ona jest mądrzejsza od ciebie.

- O czym ty znowu mówisz ? -  patrzyłam to na chłopaka ,to na jego telefon i czekałam aż wszystko mi wytłumaczy.

- Ten sms ma już kilka tygodniu , a ty uwierzyłaś ,że wysłałem go dziś – uśmiechał się do mnie cwaniacko ,a ja patrzyłam na niego w zdenerwowaniu. Nie mogłam pojąć ,że byłam tak głupia by uwierzyć tej dziewczynie ,a z drugiej strony było mi trochę smutno ,że inne laski też nazywa tak jak mnie.

- Wszystkie dziewczyny nazywasz „księżniczkami” ? – zapytałam zmieniając temat. On przybliżył się do mnie , zabierając mi tym samym przestrzeń osobistą i szepnął blisko mojej twarzy ,a mnie pod wpływem jego ciepła przeszły przyjemny dreszcze.

- Tak ,ale tylko ty jesteś tą prawdziwą – roztopiłam się słysząc te słowa. W jego ustach brzmiały one tak oryginalnie ,że poczułam się wyjątkowa. Musnął delikatnie moje wargi ,ale po chwili wpił się w nie mocniej tym samym prosząc o dostęp ,na który się zgodziłam. Jak bardzo nie byłabym na niego zła ,kiedy poczuje jego pocałunek moje nerwy od razu ustępują i czuję tylko przyjemność.

- To jest miejsce publiczne – usłyszeliśmy starszy głos i od razu się wzdrygnęliśmy. Momentalnie oderwałam usta od Justina i spojrzałam na babcie w podeszłym wieku zauważając jej zniesmaczoną minę.

- Nikt nie kazał się pani patrzyć – odpowiedział chłopak , na co staruszka zaczęła mamrotać coś pod nosem.

- Justin ! – szturchnęłam go łokciem ,próbując powstrzymać śmiech. Mimo niezręczności bawiła mnie ta sytuacja.

- Przepraszamy – wyjąkałam i pociągnęłam Justina za sobą , nie chcąc wybuchnąć tej babci śmiechem w twarz.

- Gdzie idziemy ? – zapytał zaciekawiony.

- Sama zadaje sobie to pytanie – odpowiedziałam , na co on tylko zabawnie poruszył brwiami.

- Może do mnie ? – zaproponował ,a ja popatrzyłam na niego w zdziwieniu. – Spokojnie , nikogo nie ma , będziemy mogli poświntuszyć – powiedział cwaniacko się uśmiechając. Poczułam jak rumieniec wdziera się na moje policzki i pośpiesznie zakryłam je włosami.

- Przecież widzę ,że się rumienisz – odpowiedział zadowolony z tego ,ze odkrył moją „tajemnice”.

- Justin ! Przestań , jesteś zboczony !

- O nie mów ,że Ci się to nie podoba.

- Ani trochę – odpowiedziałam i przyśpieszyłam kroku nie chcąc  słuchać dalej jego dziwnych tekstów. Po chwili oglądałam już za szybą mijające ulicę siedząc w wygodnym samochodzie Justina. Leciała cicha muzyka ,a Justin wybijał w jej rytm melodie palcami.

- Już – zatrzymał się przed niewielką kamienicą . Wokół posadzonych było kilka drzew i ogólnie okolica nie była zbyt sympatyczna. Wysiadłam niepewnym krokiem i udałam się prosto za Justinem. Po przebyciu kilkudziesięciu schodów mój oddech był nierówny i nie miałam już na nic siły .

- Nie męczy Cię to ? – zapytałam , próbując przywrócić sobie normalny oddech.

- Przyzwyczaiłem się – mrugnął do mnie otwierając drzwi swojego mieszkania. Ruchem ręki wskazał bym weszła do środka co też zrobiłam. Zdjęłam kurtkę i podałam ją Justinowi ,który powiesił je na wieszaku w przedpokoju. Chłopak chwycił moją rękę i pociągnął mnie na przód. Zauważyłam niewielką ,ale zadbaną kuchnię. Usiadłam na drewnianym krześle i przyglądałam się jak Justin wyciąga z lodówki piwo ,a następnie zwinnym ruchem je otwiera. Wypił kilka łyków i spojrzał na mnie.

- Chcesz ? – zapytał rozbawiony.

- Tak ,może do tego jeszcze paczka papierosów i narkotyki ? – skarcając go wzrokiem powiedziałam głosem przepełnionym ironią.

- Nie rób ze mnie Bóg wie kogo – powiedział zdenerwowany.

- Za późno – uśmiechnęłam się zwycięsko ,a on zaczął zmierzać w moim kierunku. Jego twarz przepełniona była złością i nie wiedziałam co za chwilę się wydarzy. Oparł swoje ręce na stole blokując mi tym samym jakąkolwiek ucieczkę.

- Coś ty powiedziała ? – zapytał kilka centymetrów przed moją twarzą , oddychając ciężko. Nie odpowiedziałam mu więc zaczął jeszcze bardziej się do mnie przybliżać o ile to możliwe. W końcu nasze usta się stykały ,a on wykorzystał okazje i złączył je w pocałunku. Jednak momentalnie się oderwał i spojrzał na mnie tajemniczo.

- Musisz zapłacić za to co powiedziałaś.

- O czym ty…- nie dokończyłam bo poczułam drażnienie mojej skóry na brzuchu . Po chwili wybuchłam niekontrolowanym śmiechem ,a Justin ani na chwilę nie przestawał mnie łaskotać. Nie miałam na tyle siły by odeprzeć jego atak więc jedyne co mi pozostało to wiercenie się na krześle.

- Pro…Proszę puść mnie – wyjąkałam przez śmiech. On jednak nie zamierzał tego kończyć. Jego palce wędrowały po moim ciele wywołując głośny chichot.

- Prze… stań ! – krzyknęłam.

- Za całusa – droczył się ,ale zrobiłabym chyba wszystko ,żeby w tym momencie dał mi spokój.

-Okeej – mruknęłam ,a on momentalnie zabrał ode mnie swoje ręce i umiejscowił je na mojej twarzy. Patrzył na mnie wyczekująco , a ja musiałam spełnić jego życzenie. Złączyłam nasze usta razem ,a Justin jak zawsze chciał więcej i więcej.

- Justin czy mógłbyś…oł… - usłyszeliśmy zszokowany głos…



OD AUTORKI : Nawet nie sądziłam ,że tak dawno nie dodawałam rozdziału ! ;) Postanowiłam nie dzielić je na krótsze ,ponieważ jak ktoś naprawdę będzie chciał to przeczytać to nie zrobi mu to różnicy jak długi jest rozdział ;)) Niestety ubyło mi czytelników co szczerze powiedziawszy trochę mnie smuci, ale ci którym naprawdę podoba się to opowiadania myślę ze zostali razem ze mną ;)) Dziękuje Wam za wyświetlenia i do napisania ! <3 

PROSZĘ KAŻDEGO KTO TO CZYTA O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA , BĘDĘ WDZIĘCZNA ;)

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 22



- Elena wstawaj wreszcie ! – usłyszałam donośny głos mamy. Nie zwracałam na niego zbytnio uwagi bo budził mnie on praktycznie codziennie. Dopiero kiedy nowa porcja myśli napłynęła do mojej głowy ,gwałtownie otwarłam oczy i rozglądnęłam się wokół. Justin. Przecież on wczoraj został u mnie na noc ,a teraz nigdzie go nie było. Zauważyłam na pościeli obok mnie karteczkę i podniosłam ją chcąc zobaczyć co tam piszę. 

„ Do zobaczenia , księżniczko” 

Mimowolnie na moje policzki wkradł się rumieniec. Powoli przypominałam sobie wydarzenia z ostatniej nocy i uśmiechałam się sama do siebie. Kto by się spodziewał ,że wszystko tak się potoczy. Jeszcze parę tygodni temu nienawidziłam go ,a teraz coś do niego czuję.
W znakomitym humorze zbiegłam na dół.

- Cześć wszystkim ! – uśmiech nie schodził mi z twarzy ,a każdy patrzył na mnie podejrzliwie. 

- Elena co ci się stało ? – Rayn zapytał pochłaniając swoje śniadanie. Po jego słowach skarciłam się w myślach za swoje zachowanie , jeszcze pomyślą ,że zwariowałam.

- Od kiedy tak lubisz poranki ? – mama przyglądała mi się z zainteresowaniem.

- Po prostu mam dobry humor , co w tym złego ? – zapytałam obojętnie i zabrałam się za przygotowywanie sobie posiłku. Na szczęście nie wypytywali o nic więcej , jedynie kiedy wychodziliśmy Rayn złapał mnie w drzwiach i szeptem zapytał : 
 
- Twój dobry humor ma coś wspólnego z kimś kto wczoraj do ciebie przyszedł ? – chłopak zaskoczył mnie na tyle tymi słowami ,ze stałam jak wryta i patrzyłam na jego wyczekującą twarz. Czemu on musi być taki bystry ?!

- O czym ty mówisz ? – udawałam nic nie wiedzącą ,chociaż skutecznie utrudniał mi to jego przenikający wzrok. 

- Dobrze wiesz o czym , spokojnie nie powiem rodzicom – po tych słowach odetchnęłam z ulgą – Ale następnym razem bądźcie ciszej – dokończył ,a ja zaczerwieniłam się z wstydu. Nawet nie chce sobie wyobrażać o czym on myśli. 

- Rayn ! My nic nie robiliśmy ! – krzyknęłam szeptem.

- Nie musisz mi się tłumaczyć – mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem i wyszedł z domu. Czasami miałam wrażenie ,że on zachowuje się doroślej ode mnie. Wypuściłam z siebie głośno powietrze i podążyłam za nim , zamykając dom. Mama czekała już w samochodzie ,a ten mały geniusz znów zajął moje miejsce z przodu. Miałam dziś zbyt dobry humor aby psuć sobie go dyskutowaniem z nim dlatego posłusznie usiadłam na tyle i włożyłam do uszu słuchawki , relaksując się pod wpływem muzyki wydostającej się z głośników. Kilkanaście minut i byłam już przed szkołą. Pożegnałam się z mamą i podążyłam w stronę budynku. 

- Hej Elena – przywitał mnie dziewczęcy głos.

- Hej Sam – odpowiedziałam i znów mimowolnie się uśmiechnęłam. Dziewczyna popatrzyła na mnie podejrzliwie. No nie , czemu każdego musi zastanawiać to czemu się uśmiecham. 

- Czy wczoraj wydarzyło się coś o czym nie wiem ?

- Może – odpowiedziałam i zabrałam książki z szafki. Nadal nie wiedziałam czy powiedzenie jej o wszystkim jest dobrym pomysłem . Wiem ,że jest moją przyjaciółką ,ale jest ten siostrą mojego byłego.

- Elena – powiedziała chcąc żebym na nią spojrzała ,co też zrobiłam. – Przestań w końcu łączyć mnie z Mikiem , to że jest moim bratem nie znaczy ,że mówię mu o wszystkim , dobrze wiesz ,że go nienawidzę za to co robi. 

- Przepraszam Samanta , po prostu trudno mi to jeszcze pojąć – powiedziałam czując wyrzuty sumienia ,za to ,że jej nie ufam chociaż powinnam bo jest wspaniałą osobą. 

- Okej , jakoś się przyzwyczaisz – pocieszyła mnie – A teraz opowiadaj co się stało ! - po wysłuchaniu mojej historii , Samanta patrzyła na mnie z niedowierzaniem. 

- Nie możliwe ! – krzyczała podekscytowana ,a w jej głosie była wyczuwalna ogromna radość.

- Jest ! Jest ! Jest ! Wiedziałam, że tak będzie ! 

- Cieszysz się bardziej ode mnie – odpowiedziałam rozbawiona i razem podążyłyśmy do sali. Po kilku lekcjach zauważyłam ,że „zabawka” Justina z ostatniego wieczoru idzie w moją stronę w jednej ze swoich skąpych sukienek. Nie przejęłam się nią zbytnio do póki nie stanęła ze mną twarzą w twarz. Mogłam zauważyć jej cwaniacki uśmieszek ,który działał mi na nerwy. 

- Cześć – powiedziała ,ale ja to zlekceważyłam. Jej mina od razu stała się bardziej zdenerwowana ,ale nie za długo mogłam ja oglądać bo przed oczami dostrzegłam ekran jej telefonu. Popatrzyłam na nią zdezorientowana ,a ona zauważając to zaczęła :
 
- Jednak twój książę nie kocha Cię tak bardzo – momentalnie skupiłam swoją uwagę na małym , świecącym monitorze i na chwilę zamarłam. Przyglądnęłam się dokładniej ,ale za każdym razem widziałam jeden i ten sam tekst : 

Od: Justinek :*

„ Spotkamy się dzisiaj księżniczko ?”

  

Co za niespodziewana sytuacja ! W kolejny rozdziale wszystko się wyjaśni.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ  

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 21



- Elena co to za krzyki ? – zapytała zaspana mama.

- Ja , ja potknęłam się gdy szłam do łóżka i myślałam ,że się przewrócę – powiedziałam na jednym tchu ciężko oddychając. Chciałam ,żeby jak najszybciej stąd wyszła.

- Kolejnym razem bądź ciszej , jest środek nocy – powiedziała i poszła na dół do swojej sypialni. Kiedy tylko przekroczyła próg drzwi , pobiegłam do nich i szczelnie zamknęłam na klucz. Oparłam się o nie i nadal nie mogłam uwierzyć ,że mama się nie zorientowała. 

-Nie ładnie tak kłamać ,księżniczko – usłyszałam seksowny głos Justina opierającego się o framugę drzwi do mojej łazienki. 

- Zamknij się , masz szczęście ,że nic nie zauważyła bo było by po nas – powiedziałam lekko zdenerwowana tym ,że nawet nie jest wdzięczny za to że uratowałam tyłek mu i przy okazji sobie. 

- Och tak jesteś w tym świetna kotku ,ale nie tylko w tym – tajemniczo się uśmiechnął i zaczął podążać w moją stronę , by chwilę później oprzeć ręce po dwóch stronach mojej głowy , tym samym blokując mi jakąkolwiek ucieczkę. Znacznie przybliżył się do moich ust ,a już chwilę później czułam jego delikatne wargi na swoich. Cały ten czas odkąd Justin do mnie przyjechał był zbyt piękny żebym mogła to przerwać ,dlatego kontynuowałam pocałunki , które z każdą chwilą stawały się coraz gorętsze. Przy okazji tej przyjemności musiałam pilnować ,aby żaden głośny dźwięk nie wydostał się z mojej krtani. Justin ponownie powędrował swoimi dłońmi na moje pośladki ,ale tym razem ich nie ścisnął ,tylko podniósł mnie tak ,że swoje nogi oplotłam wokół jego bioder. Obrócił nas i zaczął iść w stronę łóżka. Kiedy poczułam za sobą brzeg jego obudowy Justin delikatnie położył mnie na materacu ,a sam umiejscowił się na mnie nie przestając namiętnie całować. Po chwili czułam jego usta na mojej szyi i mogłam usłyszeć jego szybki oddech. Swoją dłoń wplątałam w jego miodowe włosy i  delikatnie za nie pociągnęłam ,na co chłopak cicho jęknął.  On nie chciał być gorszy dlatego kiedy dotarł do mojego czułego punktu zaczął go ssać. Następnie swoimi dłońmi dotarł na plecy , a chwilę później do rozpięcia stanika. Zajęta jego pocałunkami nawet nie zorientowałam się kiedy zwinnie go odpiął i chciał go ze mnie zdjąć. Gdybym teraz nie zareagowała , doszło by do czegoś więcej , a tego nie chciałam. Chwyciłam jego dłonie i przeniosłam na swój brzuch. Popatrzył na mnie zdezorientowanymi i zawiedzionymi oczami. 

- Dość – powiedziałam stanowczo ,na co jeszcze bardziej posmutniał. 

- Ale ,ale ,no Elena 

-Nie – powiedziałam rozbawiona i dałam mu szybkiego całusa w usta. 

- Jesteś okropna – odparł i próbował udawać obrażonego. 

- A czy gdybym była okropna zrobiłabym to ? – powiedziałam i namiętnie go pocałowałam – i to ? – dokończyłam przenosząc usta na jego szyje. Kiedy skończyłam położyłam głowę na jego klatce piersiowej i patrzyłam w jego oczy. Widziałam w nich pożądanie ,co jeszcze bardziej mnie rozbawiło bo wiedziałam ,ze tej nocy nie zdobędzie tego czego chciał. On również spojrzał na mnie i ucałował czubek mojego nosa. Jak słodko – pomyślałam ,ale nie miałam zamiaru mu tego mówić , wkurzyłby się ,w końcu próbuje udawać twardziela. 

- Będę się zbierał – powiedział i miał zamiar wstawać ,ale skutecznie mu to utrudniłam.

- Nigdzie nie idziesz – uśmiechnęłam się do niego cwaniacko na co poparzył na mnie zdziwiony. Widocznie tak bardzo nie chciał mnie opuszczać bo tylko wzruszył ramionami i po chwili zaczął ściągać swój podkoszulek. Nie rób tego , nie rób tego ,tylko mnie podniecisz – prosiłam w myślach ,ale na próżno bo przed oczami zobaczyłam w okazałości jego klatę pokrytą licznymi tatuażami , które mnie zainteresowały ,ale nie tak bardzo jak jego wyrzeźbione ciało. 

- Zrób zdjęcie ,zostanie na dłużej – uśmiechnął się cwaniacko , czym wyrwał mnie z podziwu.

- Och Justin ,co za oklepany tekst  - on tylko popatrzył na mnie mrużąc oczy ,po czym cicho się roześmiał. Nie wiedziałam do końca co w tym śmiesznego ,ale w zasadzie nie rozumiem większości jego zachowań dlatego bez odpowiedzi , znów położyłam się na nim i przykryłam nas kołdrą. 

-Dobranoc – szepnęłam melodyjnie ,przymykając powieki. 

- Dobranoc księżniczko – odpowiedział równie cicho , całując mnie w policzek.



Kolejny rozdział pojawi się w piątek ! :))

CZYTASZ = KOMENTUJESZ