sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 28


To była najdziwniejsza chwila jaką  przeżyłam. W ciągu sekundy napłynęło do mnie tyle uczuć ,że zaczęło kręcić mi się w głowie. Początkowe zszokowanie zamieniło się w radość i ulgę. Justin uważnie przyglądał się zmianom na mojej twarzy ,a ja w dalszym ciągu nie umiałam wykrztusić z siebie ani słowa. Spojrzałam na niego dokładniej i zobaczyłam ,że jest lekko zakłopotany i oczekuję mojej odpowiedzi. Zebrałam się wewnątrz i zmusiłam do otworzenia ust:

-  Na.. naprawdę ? – tylko na tyle było mnie stać ,ale i tak powinien się cieszyć ,że cokolwiek z siebie wykrztusiłam.

- Nie , na niby kurwa – warknął i widziałam ,że czuję się nieswojo z tą sytuacją. W zasadzie ja czułam się tak samo. Miałam ochotę znaleźć się już w swoim pokoju ,ale nie mogłam zostawić tak tej sytuacji. W tym momencie byłam tak zagubiona emocjonalnie ,że nie panowałam nad swoimi myślami. Gwałtownie przybliżyłam się do Justina i chwyciłam jego twarz między dłonie. Przyciskając swoje usta do jego złączyłam nasze wargi w pełnym uczuć pocałunku. Był tak namiętny ,a równocześnie delikatny ,że nie chciałam go nigdy przerywać. Jednak oderwałam się od niego i pogładziłam kciukiem jego policzek :

- Też Cię kocham – wypowiedziałam te słowa wpatrując się w jego oczy ,które zalśniły z radości. Uśmiechnął się delikatnie ,a ja zrobiłam to samo. Czułam się tak wspaniale ,wiedząc ,że ktoś mnie kocha , prawdziwie kocha. Bo wiem ,że to było szczere , za dużo wysiłku go to kosztowało.

- Chcę z Tobą zostać – powiedział spokojnie.

- Wiesz ,że Sam jest u mnie – odpowiedziałam lekko zdołowana ,że niedługo ten wspaniały czas się zakończy. Justin tylko uśmiechnął się cwaniacko i wyszedł z samochodu. Zdezorientowana patrzyłam jak okrążą samochód by chwile później otworzyć drzwi od mojej strony . Wyciągnął do mnie rękę , którą chwyciłam i wyszłam z pojazdu. Następnie otworzył tyle drzwi i zaprosił mnie do środka. Zaraz po mnie do wnętrza wpakował się Justin i zamknął za sobą drzwi.

- Więc zostaliśmy sami – powiedział i zabawnie poruszył brwiami. Wybuchłam śmiechem bo przecież cały czas byliśmy tylko we dwoje.

- Jakby to była nowość – skwitowałam i patrzyłam jak Justin kładzie się na siedzeniach ,a następnie umiejscawia mnie na swoich nogach. Było mi wtedy tak wygodnie jak nigdy mimo ,że byliśmy w samochodzie. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi ,a nasze złączone ręce wylądowały na moim brzuchu. Siedzieliśmy w ciszy , która była taka przyjemna , spokojna , jakbyśmy nie mieli żadnych problemów. Chłopak rysował na mojej bluzce jakieś wzorki , delikatnie mnie gilgocząc , czym wywołał u mnie cichy chichot. Najwyraźniej spodobało się mu to i byłam pewna ,że w tym momencie zwycięsko się uśmiecha. Zaczął łaskotać mnie coraz bardziej , a mój śmiech nie mógł być już głośniejszy niż w tym momencie.

- Jus.. Justin przeeestań – próbowałam powiedzieć coś między napadami śmiechu. Ku mojemu zdziwieniu odłożył swoje dłonie od mojego brzucha. Obróciłam się tak ,że patrzyłam w jego oczy :

- Po co to zrobiłeś ? – zapytałam lekko zbita z tropu.

- Bo uwielbiam gdy się śmiejesz – odpowiedział ,chociaż nie uważałam by mój śmiech był na tyle fajny żeby trzeba było go wymuszać. Nie chciało mi się jednak dalej z nim dyskutować więc z powrotem wróciłam do wcześniejszej pozycji.

- Już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić – usłyszałam głos Justina. Chłopak wtulił mnie w siebie jeszcze bardziej , pokazując tym samym ,że słowa która wypowiedział są prawdziwe. Mruknęłam cicho , rozkoszując się tym wspaniałym uczuciem wypełniającym mnie wewnątrz. Na chwilę oderwałam się od rzeczywistości i mogłam skupić się tylko na nas. Zapomniałam o tym okropnym popołudniu , zapomniałam o wszystkim. Jednak postanowiłam przerwać tą cisze , teraz był idealny czas by porozmawiać.

- Justin – zaczęłam spokojnie.

- Mhmm ? – mruknął w moją szyję czym wywołał u mnie gęsią skórkę.

- Twoja siostra mnie nie lubi ? – zapytałam. Już wiele razy gdy miałam wolną chwilę myślałam nad tym ,ale jakoś nie miałam okazji porozmawiać z Justinem , nie wliczając naszych kłótni.

- Szczerze powiedziawszy to nie mam pojęcia. Ona praktycznie nikomu nie ufa i jest naprawdę mała garstka osób ,które lubi – powiedział najnormalniej w świecie ,ale zabolało mnie to. Może dlatego ,że zdążał właśnie do tego ,że ona jednak mnie nie lubi. Ale czy mogę się jej dziwić ? Jeśli wiąże mnie z dawnymi „koleżankami” Justina to nie ma tu nic do wyjaśniania.

-Och – powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.

- To znaczy , Elen nie zrozum mnie źle , Jazzy jest tak skryta ,że naprawdę ciężko rozgryźć jej uczucia – w jakiś sposób próbował mnie uspokoić. Nie chodziło mi o to by  ona mnie uwielbiała , chciałam tylko tego ,żeby nie postrzegała mnie jako dziwkę.

- Justin , ty naprawdę przyprowadzałeś dziwki do domu ? –  z każdą minutą miałam coraz więcej pytań i to nie koniecznie tych pozytywnych. Justin na chwilę wstrzymał oddech i zrobił się zakłopotany. Nawet nie musiał mi odpowiadać ,jego zachowanie mówiło wszystko.

- Bardziej nazwałbym to koleżankami do łóżka – sprecyzował ,a mi nie wiem czemu zachciało się śmiać z jego doboru słów.

- W zasadzie Justin – zrobiłam przerwę – To jedno i to samo – dokończyłam i obróciłam się do niego z morderczym spojrzeniem , które tak naprawdę udawałam. Musiałam robić to naprawdę dobrze bo chłopak posmutniał i chciał się już tłumaczyć kiedy wybuchłam śmiechem. Przez chwilę patrzył na mnie zdezorientowany by po chwili zadać pytanie :

- Ty , yy , ty nie jesteś zła ?

- Justin nie mogę być na ciebie zła o coś co robiłeś tylko i wyłącznie w przeszłości – powiedziałam akcentując ostatnią część zdania , tym samym wymuszając na nim potwierdzenie.

- To tylko i wyłącznie przeszłość – powtórzył moje słowa uspakajać mnie. Pocałował czubek mojego nosa ,co było cholernie słodkie dlatego zachichotałam cicho.

- Słodko chichoczesz – powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Nigdy nie sądziłam ,że usłyszę to słowo z twoich słodziaśnych ust – droczyłam się z nim co bardzo mnie bawiło.

- Chciałaś chyba powiedzieć idealnych ust – poprawił mnie.

- Nie, chciałam powiedzieć słodziaśnych.

- Na pewno ? Chyba zapomniałaś ,że trzymam swoje ręce na twoim brzuchu – powiedział , delikatnie drażniąc moją skórę czym wywołał u mnie niekontrolowany chichot.

- Dobrze, dobrze, masz racje, powiedziałam idealnych.

- Ja  zawsze mam racje – uśmiechnął się zwycięsko ,a ja przewróciłam oczami na jego pewność siebie.

- Kiedyś Ci oddam, zobaczysz – ostrzegłam go , patrząc na niego poważnym spojrzeniem ,a on nic sobie z tego nie robiąc cmoknął mnie w usta.

- Hej ! – upomniałam go na co zrobił niezadowoloną minę. Po chwili jednak uśmiechnęłam się bo wyglądał tak sło… to znaczy idealnie. Tym razem to ja go pocałowałam i to o wiele namiętniej niż on mnie. Oderwałam się od niego i wtuliłam w jego bluzę. Ten dzień był tak pełny wrażeń ,że niedługo po tym zasnęłam w idealnej pozycji dla mnie – czyli z nim.


Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno ,ale nie to samochodowe lecz pokojowe. Przetarłam oczy ,a mój wzrok skierowany był na granatową ścianę przede mną. Chciałam wstać i dokładniej się rozejrzeć lecz kogoś ręka obejmująca mnie w talii skutecznie to utrudniała. Obróciłam się i zauważyłam śpiącego Justina. Momentalnie na moją twarz wkradł się uśmiech bo chłopak wyglądał w tym momencie jak aniołek. Wolałam nawet nie myśleć jak ja wyglądam , zważywszy na to ,że spałam w makijażu. Musiałam niestety zepsuć sobie ten piękny widok Justina i zaczęłam delikatnie szturchać go łokciem w brzuch. Skrzywił się lekko ,ale zaraz po tym otworzył oczy, których spojrzenie zderzyło się z moim.

- Już nie śpisz księżniczko ? –zapytał przyjaźnie.

- Justin co ja tu robię ? – zadałam pytanie , pojmując wcześniej ,że prawdopodobnie znajduję się w jego pokoju.

- No więc wczoraj zasnęłaś , a spałaś tak słodko ,że grzechem byłoby cię obudzić więc miałem dwie opcje do wyboru : albo zostać tam z tobą w samochodzie i denerwować się ciekawskimi spojrzeniami albo przywieść cię do siebie – powiedział tak spokojnie ,że przestałam się tym martwić. Zdjęłam jego dłoń z mojego ciała i położyłam stopy na miękkim dywanie , tym samym siadając na materacu. Rozglądnęłam się wokół i musze przyznać ,że to pomieszczenie było naprawdę ładne. Mimo ,że ściany były ciemnego koloru to światło dostarczane przez okno równoważyło się z nimi , nadając pokoju lekko mrocznego lecz przytulnego klimatu. W kącie stało niewielkie biurko ,a pod ścianą obok drzwi szafa. Na ścianach wisiało kilka plakatów , na moje szczęście przyzwoitych.

- Podoba Ci się ? – zapytał Justin ,który również wstał i teraz znów obejmował mnie w pasie.

- Tak , jest ładnie – obróciłam się , posyłając mu uśmiech. W zasięgu mojego wzroku zauważyłam zegar więc spojrzałam na niego i lekko się przeraziłam – była 8 ,a to oznaczało ,że moi rodzice już nie spali ,a przeciwnie , przygotowywali się do pracy mimo ,że była sobota. Wstałam przeciągając się , w końcu spanie w ubraniach nie było zbyt wygodne. Jak na zawołanie telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować ,a ja pośpiesznie go wyciągnęłam i odebrałam połączenie :


- Mamy problem – usłyszałam głos Sam…


OD AUTORKI : Jak myślicie ,o co może chodzić Sam ? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć czekajcie na kolejny rozdział. Dziękuje za to że jesteście, czytacie i komentujecie ! Jesteście wspaniałe ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz