To była najdziwniejsza chwila jaką przeżyłam. W ciągu sekundy napłynęło do mnie tyle uczuć ,że zaczęło kręcić mi się w głowie. Początkowe zszokowanie zamieniło się w radość i ulgę. Justin uważnie przyglądał się zmianom na mojej twarzy ,a ja w dalszym ciągu nie umiałam wykrztusić z siebie ani słowa. Spojrzałam na niego dokładniej i zobaczyłam ,że jest lekko zakłopotany i oczekuję mojej odpowiedzi. Zebrałam się wewnątrz i zmusiłam do otworzenia ust:
- Na.. naprawdę ? – tylko na tyle było mnie
stać ,ale i tak powinien się cieszyć ,że cokolwiek z siebie wykrztusiłam.
- Nie , na niby
kurwa – warknął i widziałam ,że czuję się nieswojo z tą sytuacją. W zasadzie ja
czułam się tak samo. Miałam ochotę znaleźć się już w swoim pokoju ,ale nie
mogłam zostawić tak tej sytuacji. W tym momencie byłam tak zagubiona
emocjonalnie ,że nie panowałam nad swoimi myślami. Gwałtownie przybliżyłam się
do Justina i chwyciłam jego twarz między dłonie. Przyciskając swoje usta do
jego złączyłam nasze wargi w pełnym uczuć pocałunku. Był tak namiętny ,a
równocześnie delikatny ,że nie chciałam go nigdy przerywać. Jednak oderwałam
się od niego i pogładziłam kciukiem jego policzek :
- Też Cię kocham
– wypowiedziałam te słowa wpatrując się w jego oczy ,które zalśniły z radości.
Uśmiechnął się delikatnie ,a ja zrobiłam to samo. Czułam się tak wspaniale ,wiedząc
,że ktoś mnie kocha , prawdziwie kocha. Bo wiem ,że to było szczere , za dużo wysiłku
go to kosztowało.
- Chcę z Tobą
zostać – powiedział spokojnie.
- Wiesz ,że Sam
jest u mnie – odpowiedziałam lekko zdołowana ,że niedługo ten wspaniały czas
się zakończy. Justin tylko uśmiechnął się cwaniacko i wyszedł z samochodu.
Zdezorientowana patrzyłam jak okrążą samochód by chwile później otworzyć drzwi
od mojej strony . Wyciągnął do mnie rękę , którą chwyciłam i wyszłam z pojazdu.
Następnie otworzył tyle drzwi i zaprosił mnie do środka. Zaraz po mnie do
wnętrza wpakował się Justin i zamknął za sobą drzwi.
- Więc zostaliśmy
sami – powiedział i zabawnie poruszył brwiami. Wybuchłam śmiechem bo przecież
cały czas byliśmy tylko we dwoje.
- Jakby to była
nowość – skwitowałam i patrzyłam jak Justin kładzie się na siedzeniach ,a
następnie umiejscawia mnie na swoich nogach. Było mi wtedy tak wygodnie jak
nigdy mimo ,że byliśmy w samochodzie. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi ,a
nasze złączone ręce wylądowały na moim brzuchu. Siedzieliśmy w ciszy , która
była taka przyjemna , spokojna , jakbyśmy nie mieli żadnych problemów. Chłopak
rysował na mojej bluzce jakieś wzorki , delikatnie mnie gilgocząc , czym
wywołał u mnie cichy chichot. Najwyraźniej spodobało się mu to i byłam pewna
,że w tym momencie zwycięsko się uśmiecha. Zaczął łaskotać mnie coraz bardziej
, a mój śmiech nie mógł być już głośniejszy niż w tym momencie.
- Jus.. Justin
przeeestań – próbowałam powiedzieć coś między napadami śmiechu. Ku mojemu
zdziwieniu odłożył swoje dłonie od mojego brzucha. Obróciłam się tak ,że
patrzyłam w jego oczy :
- Po co to
zrobiłeś ? – zapytałam lekko zbita z tropu.
- Bo uwielbiam
gdy się śmiejesz – odpowiedział ,chociaż nie uważałam by mój śmiech był na tyle
fajny żeby trzeba było go wymuszać. Nie chciało mi się jednak dalej z nim
dyskutować więc z powrotem wróciłam do wcześniejszej pozycji.
- Już nigdy nie
pozwolę cię skrzywdzić – usłyszałam głos Justina. Chłopak wtulił mnie w siebie
jeszcze bardziej , pokazując tym samym ,że słowa która wypowiedział są
prawdziwe. Mruknęłam cicho , rozkoszując się tym wspaniałym uczuciem
wypełniającym mnie wewnątrz. Na chwilę oderwałam się od rzeczywistości i mogłam
skupić się tylko na nas. Zapomniałam o tym okropnym popołudniu , zapomniałam o
wszystkim. Jednak postanowiłam przerwać tą cisze , teraz był idealny czas by
porozmawiać.
- Justin –
zaczęłam spokojnie.
- Mhmm ? –
mruknął w moją szyję czym wywołał u mnie gęsią skórkę.
- Twoja siostra
mnie nie lubi ? – zapytałam. Już wiele razy gdy miałam wolną chwilę myślałam
nad tym ,ale jakoś nie miałam okazji porozmawiać z Justinem , nie wliczając
naszych kłótni.
- Szczerze
powiedziawszy to nie mam pojęcia. Ona praktycznie nikomu nie ufa i jest
naprawdę mała garstka osób ,które lubi – powiedział najnormalniej w świecie
,ale zabolało mnie to. Może dlatego ,że zdążał właśnie do tego ,że ona jednak
mnie nie lubi. Ale czy mogę się jej dziwić ? Jeśli wiąże mnie z dawnymi
„koleżankami” Justina to nie ma tu nic do wyjaśniania.
-Och –
powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
- To znaczy ,
Elen nie zrozum mnie źle , Jazzy jest tak skryta ,że naprawdę ciężko rozgryźć jej
uczucia – w jakiś sposób próbował mnie uspokoić. Nie chodziło mi o to by ona mnie uwielbiała , chciałam tylko tego
,żeby nie postrzegała mnie jako dziwkę.
- Justin , ty
naprawdę przyprowadzałeś dziwki do domu ? –
z każdą minutą miałam coraz więcej pytań i to nie koniecznie tych
pozytywnych. Justin na chwilę wstrzymał oddech i zrobił się zakłopotany. Nawet
nie musiał mi odpowiadać ,jego zachowanie mówiło wszystko.
- Bardziej
nazwałbym to koleżankami do łóżka – sprecyzował ,a mi nie wiem czemu zachciało
się śmiać z jego doboru słów.
- W zasadzie
Justin – zrobiłam przerwę – To jedno i to samo – dokończyłam i obróciłam się do
niego z morderczym spojrzeniem , które tak naprawdę udawałam. Musiałam robić to
naprawdę dobrze bo chłopak posmutniał i chciał się już tłumaczyć kiedy
wybuchłam śmiechem. Przez chwilę patrzył na mnie zdezorientowany by po chwili
zadać pytanie :
- Ty , yy , ty
nie jesteś zła ?
- Justin nie mogę
być na ciebie zła o coś co robiłeś tylko i wyłącznie w przeszłości –
powiedziałam akcentując ostatnią część zdania , tym samym wymuszając na nim
potwierdzenie.
- To tylko i
wyłącznie przeszłość – powtórzył moje słowa uspakajać mnie. Pocałował czubek
mojego nosa ,co było cholernie słodkie dlatego zachichotałam cicho.
- Słodko chichoczesz
– powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Nigdy nie
sądziłam ,że usłyszę to słowo z twoich słodziaśnych ust – droczyłam się z nim
co bardzo mnie bawiło.
- Chciałaś chyba
powiedzieć idealnych ust – poprawił mnie.
- Nie, chciałam
powiedzieć słodziaśnych.
- Na pewno ?
Chyba zapomniałaś ,że trzymam swoje ręce na twoim brzuchu – powiedział ,
delikatnie drażniąc moją skórę czym wywołał u mnie niekontrolowany chichot.
- Dobrze, dobrze,
masz racje, powiedziałam idealnych.
- Ja zawsze mam racje – uśmiechnął się zwycięsko
,a ja przewróciłam oczami na jego pewność siebie.
- Kiedyś Ci oddam,
zobaczysz – ostrzegłam go , patrząc na niego poważnym spojrzeniem ,a on nic
sobie z tego nie robiąc cmoknął mnie w usta.
- Hej ! – upomniałam
go na co zrobił niezadowoloną minę. Po chwili jednak uśmiechnęłam się bo
wyglądał tak sło… to znaczy idealnie. Tym razem to ja go pocałowałam i to o
wiele namiętniej niż on mnie. Oderwałam się od niego i wtuliłam w jego bluzę. Ten
dzień był tak pełny wrażeń ,że niedługo po tym zasnęłam w idealnej pozycji dla
mnie – czyli z nim.
Rano obudziły
mnie promienie słońca wpadające przez okno ,ale nie to samochodowe lecz pokojowe.
Przetarłam oczy ,a mój wzrok skierowany był na granatową ścianę przede mną.
Chciałam wstać i dokładniej się rozejrzeć lecz kogoś ręka obejmująca mnie w
talii skutecznie to utrudniała. Obróciłam się i zauważyłam śpiącego Justina.
Momentalnie na moją twarz wkradł się uśmiech bo chłopak wyglądał w tym momencie
jak aniołek. Wolałam nawet nie myśleć jak ja wyglądam , zważywszy na to ,że
spałam w makijażu. Musiałam niestety zepsuć sobie ten piękny widok Justina i
zaczęłam delikatnie szturchać go łokciem w brzuch. Skrzywił się lekko ,ale
zaraz po tym otworzył oczy, których spojrzenie zderzyło się z moim.
- Już nie śpisz
księżniczko ? –zapytał przyjaźnie.
- Justin co ja tu
robię ? – zadałam pytanie , pojmując wcześniej ,że prawdopodobnie znajduję się
w jego pokoju.
- No więc wczoraj
zasnęłaś , a spałaś tak słodko ,że grzechem byłoby cię obudzić więc miałem dwie
opcje do wyboru : albo zostać tam z tobą w samochodzie i denerwować się
ciekawskimi spojrzeniami albo przywieść cię do siebie – powiedział tak
spokojnie ,że przestałam się tym martwić. Zdjęłam jego dłoń z mojego ciała i
położyłam stopy na miękkim dywanie , tym samym siadając na materacu.
Rozglądnęłam się wokół i musze przyznać ,że to pomieszczenie było naprawdę
ładne. Mimo ,że ściany były ciemnego koloru to światło dostarczane przez okno
równoważyło się z nimi , nadając pokoju lekko mrocznego lecz przytulnego
klimatu. W kącie stało niewielkie biurko ,a pod ścianą obok drzwi szafa. Na
ścianach wisiało kilka plakatów , na moje szczęście przyzwoitych.
- Podoba Ci się ?
– zapytał Justin ,który również wstał i teraz znów obejmował mnie w pasie.
- Tak , jest
ładnie – obróciłam się , posyłając mu uśmiech. W zasięgu mojego wzroku
zauważyłam zegar więc spojrzałam na niego i lekko się przeraziłam – była 8 ,a
to oznaczało ,że moi rodzice już nie spali ,a przeciwnie , przygotowywali się
do pracy mimo ,że była sobota. Wstałam przeciągając się , w końcu spanie w
ubraniach nie było zbyt wygodne. Jak na zawołanie telefon w mojej kieszeni
zaczął wibrować ,a ja pośpiesznie go wyciągnęłam i odebrałam połączenie :
- Mamy problem –
usłyszałam głos Sam…
OD AUTORKI : Jak myślicie ,o co może chodzić Sam ? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć czekajcie na kolejny rozdział. Dziękuje za to że jesteście, czytacie i komentujecie ! ♥ Jesteście wspaniałe !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz