Wieczorem
wcześnie zasnęłam bo nie miałam co robić dlatego dziś wstałam już o 6:50 .
Wzięłam prysznic , włosy spięłam w kucyk , nałożyłam tusz na rzęsy , a malinowy
błyszczyk schowałam do torby. Ubrałam granatową spódniczkę w groszki i luźny
szary t-shert. Do tego trampki i byłam gotowa . Zabrałam więc torbę i zeszłam
na dół. Miałam jeszcze sporo czasu więc wyjęłam z szafki płatki , nasypałam je
do miski i zalałam mlekiem . Po skończonym śniadaniu zerknęłam na zegar : 7:30
. Zdąże zajść piechotą . Wzięłam jeszcze truskawkową gume do żucia –mmm , moja
ulubiona , wyciągnęłam z torebki błyszczyk i pomalowałam nim usta . Jest
dobrze.
-Pa mamo – pożegnałam się z nią i wyszłam . Idąc chodnikiem nagle zauważyłam że jakiś samochód zatrzymuję się obok mnie. W pierwszej chwili się przestraszyłam ,ale potem zobaczyłam Sam i jakiegoś przystojnego bruneta.
-Hej Elena ,
wsiadaj ! – krzyknęła , a po chwili już siedziałam na tylnich siedzeniach .
-Elena to jest
mój brat Mike , Mike to moja koleżanka Elena – przedstawiła nam sobie Samanta.
-Miło Cię poznać
Elena – powiedział Mike i uśmiechnął się do mnie w bocznym lusterku . Wow jaki
on ma wspaniały uśmiech .
-Ciebie też –
również się uśmiechnęłam . Reszta drogi minęła na ciągłym gadaniu Sam , ja z
Mikem tylko potakiwaliśmy i od czasu do czasu na siebie patrzyliśmy.
- Dzięki za
podwózkę , Mike ! – powiedziała Sam , gdy podjechaliśmy pod budynek szkoły.
- Nie ma za co , pa dziewczyny – odpowiedział i
uśmiechnął się do mnie .
- Wpadłaś mu w
oko – odezwała się Sam gdy szłyśmy w kierunku szkoły .
-No co ty , to
,że się do mnie uśmiechał nic nie znaczy .
- Właśnie ,że
znaczy ! On rzadko kiedy się uśmiecha , tym bardziej do dopiero co poznanej
osoby. Ach wyczuwam miłość ! – krzyknęła Sam. Matko , czy ona zawsze musi się
tak wszystkim ekscytować ?
- Może po prostu
chciał być miły , nic w tym dziwnego . Zmieńmy temat , okej ? – podałam propozycje ,żebyśmy nie spędziły
całego dnia ,na gadaniu o Miku.
- W zasadzie to
chyba nie zdążymy go zmienić , dzwonek za 3,2,1- w tym momencie rozległ się
dźwięk dzwonka i od razu poszłyśmy w strone sali matematycznej.
-Hej piękna –
szepnął mi ktoś do ucha . Obróciłam się i zobaczyłam Justina. No super .
Jeszcze się nie odczepił ?
- Pa –
odpowiedziałam i skierowałam się do sali w której Sam zarezerwowała już dla nas
ławke. Podeszłam do niej ,ale ktoś mnie wyprzedził . Och tak , to znów Justin .
Zapomniałam ,że mam z nim matme .
- Mała to moja
ławka – powiedział do Sam.
-No i ? –
odpowiedziała Sam ,grzebiąc w torbie
- No i to ,że
masz się z niej wynosić ,albo ci pomogę i nie będzie już tak wesoło. –
powiedział groźnie Justin. Wtedy Samanta spojrzała na osobe ,która do niej
mówiła .
- Wychodź ,ale
już ! – krzyknął Justin, na co cała klasa spojrzała w naszą strone . Samanta
najwidoczniej nie miała zamiaru się z nim kłócić , bo zabrała swoje rzeczy i
udała się do innej ławki . Ja też chciałam iść za nią .
-Ty możesz zostać
– powiedział do mnie Justin . Ha ! Co on myśli ? Że robi mi łaske ?! Już miałam
iść w strone Sam , gdy weszła nauczycielka .
-Elena , gdzie ty
się plątasz ?! Siadaj ,ale już ! – krzyknęła
- A mogę –
zaczęłam.
- Nie możesz ,
siadaj koło Biebera i nie przeszkadzaj mi w lekcji ! – krzyknęła ponownie .
Świetnie . No to się wkopałam . Elena idiotko , nie mogłaś wcześniej ruszyć swojego
dupska i pójść za Sam ?! – krzyczałam na siebie w myślach . Nie mając wyjścia ,
usiadłam obok Justina i zobaczyłam jego zadziorny uśmieszek . Wypakowałam
książki i zaczęłam słuchać wykładu pani Liseen , nie zwracając uwagi na osobe
siedzącą obok mnie . Po chwili poczułam obleśną ręke Justina dotykającą mojego
nagiego uda.
- Zostaw mnie ! –
krzyknęłam szeptem ,ale on nie zabrał swojego łabska.
- Pięknie dziś
wyglądasz – szepnął mi do ucha , nie przestając gładzić mojego uda. Zabrałam
jego ręke i odłożyłam na jego kolana . Na szczęśnie dał sobie spokój . Tak
przynajmniej myślałam przez 10 minut , dopóki nie poczułam znów jego ręki na
moim udzie. On jest jakiś nienormalny !
- Zostaw mnie do
cholery ! – ponownie krzyknęłam szeptem ,ale on nadal nie przestawał. Nie
miałam zamiaru dłużej już z nim siedzieć więc zabrałam swoje rzeczy i szybko
poszłam do ławki Sam.
- Nie wytrzymam
tam dłużej . Kompletny idiota – powiedziałam do Sam , gdy usiadłam na swoim
nowym miejscu. Po chwili usłyszałam głos
pani Liseen :
- Panno McCartney mówiłam ,żebyś się nie przesiadała !! – krzyknęła do mnie
.Zamknij się – tylko tyle miałam ochote powiedzieć tej starej , zrzędliwej
babie .
- Przepraszam , ale Bieber ciągle mi przeszkadzał
i nie mogłam skupić się na lekcji – wytłumaczyłam dumna z siebie ,że zapędziłam
go w kłopoty .
- W takim razie zapraszam pana Biebera do tablicy
żeby rozwiązał ten przykład – powiedziała nauczycielka . Odwróciłam się w jego
strone i uśmiechnęłam się zwycięsko ,a on popatrzył na mnie z mordem w oczach .
Przerażał mnie gdy tak patrzył. Podszedł do tablicy ,ale za dużo nie wymyślił .
Mógł skupić się na lekcji ,a nie na mojej nodze.
- Siadaj Bieber , jedynka i lepiej zacznij uważać
! – krzyknęła . Gdy Justin przechodził obok mojej ławki powiedział do mnie :
-Suka . W
sumie się tego spodziewałam ,ale co mnie to obchodzi . Jego problem . Reszta
lekcji szybko zleciała . Na przerwie razem z Sam udałam się w stronę sali
gimnastycznej bo miałyśmy mieć wf. Cieszyłam się ,że po drodze nie spotkałam
nigdzie Biebera , nie miałam ochoty na jego scenki.
-Witam wszystkie , w związku z tym ,że na dworze
jest piękna pogoda to wychodzimy na boisko . Dzisiejsze zajęcia będziemy mieli
razem z chłopcami – oznajmiła pani od wf.
O NIE ! Tylko nie to ! Wf z chłopcami = Justin . Jestem pewna ,że będzie
chciał się odegrać za wcześniej.
-Sam tam będzie Justin , on się odegra za to co
zrobiłam na matmie ! – powiedziałam troche spanikowana do Samanty.
- Wyluzuj , chyba Cie nie pobije – odpowiedziała
żartobliwie Sam . Szczerze to nie jestem tego taka pewna , wiem do czego jest
zdolny. Wyszłyśmy na boisko , gdy Justin tylko mnie zobaczył posłał mi
uśmieszek , który mówił „ Przygotuj się na rewanż „ . No to leże. Do tego
mieliśmy grać w piłke nożną. Chłopcy na dziewczyny. W końcu doszłam do wniosku
,że nie mam się czego bać , co mnie obchodzi jakiś Bieber. Zaczęłyśmy gre ,
nawet nie minęło 10 minut ,a Justin już mnie sfaulował . Do końca meczu gdy
tylko miał okazje , popychał mnie , podkładał noge , uderzał . Ale ja nie
dawałam za wygraną. Co z tego ,że był ode mnie 10 razy silniejszy… W pewnym
momencie gdy miałam piłkę , Justin podbiegł i z całej siły popchnął mnie na
ziemie. Nie złapałam równowagi i upadłam na boisko . Ostatnią rzeczą jaką
zobaczyłam to mroczki przed oczami i ludzi biegnących w moim kierunku …
I jest 2 rozdział ;) Mam napisanych już 11 ,więc będą się one pojawiać regularnie ;) I mogę Wam obiecać ,że kolejne rozdziały są coraz ciekawsze ! ;))
Proszę Was o komentarze ,nawet anonimowe bo chce zobaczyć ile osób to czyta ;)
Do napisania ! :*
Do napisania ! :*